sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 30

No i dobiegliśmy do rozdziału 30-ego. Mam nadzieją, że Wam się spodoba. Jak dla mnie trochę drętwy. Ogólnie mi się nie podoba. Jak zresztą większość. No więc nie truje i zapraszam do czytania i oczywiście komentowania :D
Pozdrawiam Tora









    Nastał nowy dzień, a wraz z nim „upragnione” przez wszystkich eliksiry. Gryfoni i Ślizgoni padli na pierwszy ogień, w dodatku podwójnie.
Hermiona od samego rana zastanawiała się, jak zniosą teraz przebywanie w jednym pomieszczeniu. Zaraz po śniadaniu, razem z chłopakami udała się w stronę lochów.
Czuła się trochę dziwnie; ostatnimi czasy przebyła tu zupełnie w innym celu. Miała tylko nadzieję, że Severus szybko będzie chciał z nią porozmawiać. Nie była pewna, ile sama wytrzyma, ale wiedziała, że jest to potrzebne, żeby Severus sam się najpierw odnalazł.
    — Wchodzić. — Z zamyślenia wyrwał ją szorstki głos nauczyciela.
    — Widać, że jest w świetnym nastroju — zażartował Draco.
    — Jak zawsze — dodał Harry, siadając obok Hermiony.
    Severus  przez chwilę przyglądał się dwójce Gryfowów. Zdziwił go fakt, że obok nich siedział Draco. Słyszał od Minerwy, że ponoć się przyjaźnią, ale nie mógł w to uwierzyć. Jego życie stało się teraz jedną wielką tajemnicą. Będzie potrzebował chyba więcej czasu, niż sądził, żeby się do tego przyzwyczaić - a przede wszystkim, żeby poznać całą historię związana z Granger.
     — Od dziś przygotujcie się na to, że nie będzie już takiej zabawy jak kiedyś — zagrzmiał.
    — To wcześniej to była zabawa? — zapytał się Neville’a Ron.
    — Nie, Weasley, nie była to zabawa. — Severus miał ochotę zabić tego rudego idiotę gołymi rękoma. Nie wiedział dlaczego, ale sam widok Rona przyprawiał go o chęć zrzucenia kilku klątw w jego stronę. — Gryffindor traci dwadzieścia punktów za niepotrzebne komentarze, Weasley.
No, od razu lepiej, pomyślał Snape.
— Dzisiaj macie do uwarzenia Eliksir Wiggenowy, więc DO ROBOTY!
Pracowali w ciszy i spokoju, by nie zdenerwować Snape'a jeszcze bardziej. Nie mogli się jednak długo nacieszyć tym stanem.   
 — Weasley, co ty, idioto, wyprawiasz? Chcesz nas wszystkich wysadzić w powietrze? Od nowa! — Tak teraz jest zdecydowanie lepiej.
Przechodził między ławkami i obserwował postępy w przygotowywaniu eliksiry. Na tych dwóch pierwszych godzinach Gryffindor stracił osiemdziesiąt punktów, a Slytherin sześćdziesiąt. Kiedy tylko wszyscy usłyszeli magiczne: „wynocha”, opuścili salę najszybciej jak się dało. Tylko Hermiona się ociągała, ale gdy Severus nie dał jej żadnego znaku, który świadczyłby o tym, że chce z nią porozmawiać, po prostu wyszła. Pod klasą czekali na nią Harry i Draco.
    — I co? — zapytał Harry.
    — Nic — odpowiedziała i poszła w kierunku sali transmutacji.
    — Coś czuję, że to nie będzie takie proste jak się jej wydawało — powiedział Draco do Harry'ego.
    — Nie będzie. Słyszałeś, że dzisiaj odbędzie się spotkanie Zakonu? Ciekawe, co ma nam do powiedzenia Dumbledore — powiedział Harry.
    Severus po zakończeniu lekcji z Gryfonami widział, jak wszyscy szybko opuszczają salę. Jego wzrok zatrzymał się na dłużej na pewnej Gryfonce, która pakowała się powoli. Domyślał się, że robi to specjalnie, by z nim porozmawiać. Chciał odzyskać wspomnienia, a przynajmniej ich część, ale będąc takim pesymistą nie widział, że odzyska je w kolorowych barwach.  
    Dzisiejszy dzień nie był łatwy zarówno dla Hermiony, jak i Severusa. Hermiona przez cały czas chodziła zamyślona, nie potrafiła się skupić. Severus stał się bardziej niecierpliwy, i uczulony na głupotę, niż wcześniej. Tylko do obiadu zabrał Gryffindorowi sto trzydzieści, sto pięćdziesiąt stracili Krukoni, sto trzydzieści Puchoni, i nawet Dom Węża nie był w stanie się uchronić - stracił sto dwadzieścia punktów.
Po tak udanym dniu jak ten, Severus nie marzył o niczym innym, jak o szklance Ognistej, ale niestety, nie było mu to dane. Był właśnie w drodze do gabinetu dyrektora, kiedy przy chimerze, na jego szczęście, bądź nie, zauważył Granger, Pottera i Draco. Nie wiedział z jakiego powodu, ale zrobiło mu się smutno, gdy nawet nie spojrzała na niego, tylko weszła po krętych schodach na górę.
Coraz częściej myślał o tym, że może faktycznie coś ich łączyło. Ale czy był sens szukać tych wspomnień? Granger jest młodą czarownicą - tylko zmarnowałaby sobie życie.
    Ciekawiło go, co znalazłby w jej umyśle, ale nie wiedział, jak daleko ta ciekawość go zaprowadzi. Czy byłby w stanie kontrolować się na tyle, żeby nie wyrządzić dziewczynie krzywdy?
    — Witam was, moi drodzy, na dość długo oczekiwanym zebraniu — z zamyśleń wyrwał go głos Albusa. Swoją drogą, ostatnio dość często zdarzało mu się wyłączać. — Od ostatniego zebrania wydarzyło się bardzo dużo. Odkryłem między innymi, w jaki sposób możemy pokonać Czarnego Pana. Nie będzie to, oczywiście, łatwe. I tu proszę ciebie, Harry. — Spojrzał na Harry'ego znad połówek okularów.
    — Mnie? — odparł Harry z niedowierzaniem.
    — Prosiłbym cię, żebyś wyruszył wraz z Panną Granger i Panem Malfoyem w wyprawę, która ma na celu odszukanie horkruksów. Tylko po zniszczeniu wszystkich możemy Voldemorta pokonać.
    — Ty stary durniu, chyba oszalałeś, chcesz ich wysłać na pewną śmierć? — zagrzmiał Severus.
    — Muszę się zgodzić z Severusem, Albusie. To szaleństwo. Misja samobójcza — wtrącił się Moody.
    — Nie ma innego sposobu, żeby go pokonać. Trzeba zniszczyć wszystkie horkruksy. To moje ostatnie słowo — powiedział Albus. — Moi kochani, chciałbym, żebyście wyruszyli najszybciej, jak to możliwe — skierował swoje słowa do trójki młodych czarodziejów.
    — Może profesorowie mają rację, i ktoś inny powinien się tym zająć. Ale skoro dyrektor uważa, że to my powinniśmy wyruszyć, wykonamy to zadanie — powiedział Harry, patrząc to na Hermionę, to na Draco; czekając tylko na ich zgodę. Kiedy skinęli głową, dyrektor uśmiechnął się nieznacznie.
    Jak wiadomo, wszystkim pozostałym członkom Zakonu nie podobał się ten pomysł, ale dyrektora to nie interesowało. Zebranie trwało jeszcze około godziny. Severus opowiedział, w jaki sposób znalazł się na terenie szkoły, i o ostatnich planach Czarnego Pana. Neville i Luna dostali za zadanie nabyć potrzebną wiedzę od pani Pomfrey. Fred i George mieli pomóc Hagridowi przy magicznych zwierzętach.
Do planowania ataku Dumbledore wyznaczył Rona, co nie zostało przyjęte dość dobrze przez Severusa, który stwierdził, że nie powierzy swojego ani innych życia w jego ręce. Jednak tym razem dyrektor także pozostał głuchy na żale Mistrza Eliksirów. Opiekunem do spraw planowania ataku został Moody, który dość niechętnie się zgodził, przez wzgląd na to, co Weasley zrobił Hermione, ale Albus także i jego postawił pod ścianą. Pomagać miał mu Schakelbolot. Mistrz Eliksirów, jak wszyscy mogli się domyśleć, musiał zrobić zapas wszystkich najpotrzebniejszych wywarów.
    Po skończonym zebraniu, wszyscy udali się do swoich komnat. W gabinecie zostali tylko Harry, Hermiona i Draco. Dyrektor chciał im na osobności powiedzieć, w jakie rejony, na podstawie jego przypuszczań, będą musieli się najpierw udać. Na wypadek zagrożenia, cała trójka została wyposażona w świstokliki. 
    Po wejściu do pokoju wspólnego, każdy poszedł w swoje zacisze. Chcieli to sobie na spokojnie przyswoić.
Musieli opuścić szkołę jutro wieczorem. Nie wiedzieli, co ich czeka. Jedyne, czego byli pewni, to to, że będą musieli polegać na sobie nawzajem.
    Tej nocy w pokoju prefektów, oraz w sypialni dyrektora i jego zastępcy, do późnej nocy płonęły świece.
Także w lochach był jeden czarodziej, który nie mógł zasnąć. Pierwszy raz, odkąd wyszedł ze skrzydła, był tak chętny, by przejrzeć wspomnienia Gryfonki. Jutro miało jej już tu nie być, tak więc albo zrobi to dziś dziś, albo już nigdy nie będzie miał możliwości dowiedzieć się prawdy. Sytuacja wydawała mu się absurdalna; on i uczennica – niedorzeczność, a jednak wszyscy mówili to samo.
    Wstał i zaczął iść w kierunku kominka. Z tego, co kiedyś powiedziała mu Minerwa, ich kominki były połączone.
   
— Pokój prefektów — zawołał i zniknął w zielonych płomieniach.

 ***

    Harry z Draco nie mogli, o dziwo, znieść ciszy, która wypełniała pokój wspólny. Zaczęli rozmawiać o tym, co ich może czekać. Zaczęli też powoli pakować najpotrzebniejsze rzeczy.
    — Martwię się o Hermionę — zaczął Harry. — Odkąd usłyszała, że musi wyjechać tak nagle, zrobiła się dziwna. Wiesz, to jest chyba ten moment, w którym się cieszę, że Severus nie ma wspomnień z nią związanych i traktuje ją jak każdego innego ucznia. Gdyby było inczej, czułaby się jeszcze gorzej.
    — Coś w tym jest — powiedział Draco, pakując już ostatnią rzecz.
Po zebraniu wszystkiego, co mogło im się przydać, rozłożyli szachy czarodziejów. Chcieli choć na chwilę zapomnieć o tym, co czeka ich jutro.


    Hermiona, podobnie jak chłopcy, zaczęła pakować swoje rzeczy. Nie chciała myśleć o tym, co złego mogłoby się wydarzyć. Jedyne, co chciała zrobić przed podróżą, to dać Severusowi możliwość zobaczenia swoich wspomnień z nim związanych, ale w tym momencie jej postanowienie zostało złamane. Chciała, by to on do niej przyszedł, a nie na odwrót. Nie chciała wyjść na rozhisteryzowaną nastolatkę, która musi natychmiast podzielić się najcenniejszymi wspomnienia z człowiekiem, który uważa ją za zwykłą Gryfonkę.
Po skończonym pakowaniu, wyszła z pokoju i zobaczyła. jak chłopcy grają w szachy.
    — Nie macie nic lepszego do roboty? — zapytała.
    — Hermiono, to tak na rozluźnienie, żeby za dużo nie myśleć i nie zamartwiać się — wytłumaczył Harry.
    — Jak tam chcecie – machnęła ręką i usiadła w fotelu, przyglądając się grze. W tym wypadku akurat mieli rację; powinni teraz jak najmniej o tym myśleć. Jurto przyjdzie na to czas.
 
    Na dłuższą chwilę pokój ponownie wypełniła cisza. Chłopcy byli bardzo pochłonięci grą. Jeden i drugi chciał pokonać przeciwnika — mimo, że grali tylko dla zabawy. Hermiona długo nie wytrzymała tego nic nie robienia i wzięła do ręki jakąś mugolską książkę. Draco właśnie strącał ostatniego pionka przeciwnika, gdy w kominku zajaśniały zielone płomienie.
    — Szach-mat! — krzykną dumny Draco.
    — Miałeś szczęście, jeszcze jedna partyjka? — zaproponował Harry.
    — Czemu nie.
    — I czego się drzecie! — wtrącił Severus, stojąc jeszcze w kominku.
    — Dobry wieczór, profesorze — powiedział Draco. Kątem oka zobaczył, jak Hermiona  zaczęła się lekko denerwować.
      — Wybaczcie, ze przeszkadzam wam w tak cudownym wieczorze  — powiedział ironicznie. — Granger, musimy porozmawiać — zakomunikował, znikając ponownie w płomieniach.
    — Jak myślisz, zawołał cię, bo chce z tobą o tym pogadać? — zapytał Harry.
    — Nie mam pojęcia. Ostatnio traktował mnie, i w ogóle nas, jakby nigdy nic się nie wydarzyło. A teraz proszę, przychodzi w środku nocy i chce porozmawiać, jak gdyby nie miał wcześniej na to czasu.
    — Może informacja o tym, że wyruszamy w taką, a nie inną podróż, zmotywowała go, by poznać prawdę teraz, a nie kiedy indziej, lub, co gorsza, nigdy — powiedział Draco. — Moje białe — zakomunikował Harry’emu. — Idź i z nim pogadaj, albo teraz, albo możesz nie mieć okazji później mu tego powiedzieć. Nie, żebym był jakimś pesymistą, i przepowiadał, że nie wrócimy, ale lepiej dmuchać na zimne. Skoro sam przyszedł, musiał o tym myśleć, a co ważniejsze, chcieć poznać prawdę. W tej sytuacji to duży postęp, więc nie stój tu jak kołek i przestań się gapić jak sroka w gnat, tylko idź do niego — powiedział Draco.
    — Dobrze, pójdę, mam tylko nadzieję, że mnie nie wyśmieje — powiedziała Hermiona.
    — O to się nie bój — zapewnił ją Ślizgon.
    — Coś ty taki pewien? — zapytała.
    — Przestań z nami gadać, tylko idź do niego! — krzyknął Draco.
    — Już idę — powiedziała oburzona. — Gabinet Mistrza Eliksirów — powiedziała i po chwili zniknęła w zielonych płomieniach. 

    Po powrocie do swoich komnat usiadł w fotelu i czekał na Hermionę. Co chwilę zerkał na zegarek, czuł się tak jakby czas stanął w miejscu. Zaczął dochodzić do wniosku, że  dziewczyna nie chce z nim rozmawiać. Nawet jej się nie dziwił; po tym jak ją zaczął traktować, na jej miejscu też nie miałby ochoty na rozmowę.
Delikatny cień uśmiechu pojawił się na jego twarzy, gdy w kominku błysnęły zielone płomienie, z których wyszła Hermiona.
    — Dobry wieczór, profesorze — przywitała się.
    — Usiądź, tak będzie nam łatwiej rozmawiać — zaproponował Severus. Sam nie wiedział, od czego miał zacząć.
    — O czym chciał pan ze mną rozmawiać, profesorze? — zapytała, choć tak naprawdę domyślała się tematu.
    — Zrozumiem, jeśli się nie zgodzisz, ale jeśli możesz… pokaż mi swoje wspomnienia — powiedział z nadzieją i wahaniem w głosie. Przyglądał jej się dłuższą chwilę, jednak ona milczała.  
 — Skoro mam pokazać swoje wspomnienia, dlaczego prosi mnie pan o to akurat teraz, kiedy mam niedługo wyjechać, a nie na przykład dwa dni temu? Równie dobrze mogę je pokazać po powrocie — wiedziała, że stąpa po kruchym lodzie, ale była ciekawa jego odpowiedzi. Ciekawość zawsze zwyciężała.
    — Po prostu chcę wiedzieć, czy to wszystko, co mówią inni o tobie i o mnie, o nas, to prawda.  Chcę ją poznać, zanim wyjedziesz.
    — I co wtedy? Pokażę je, a ty mnie wyśmiejesz, zaprzeczysz, albo stwierdzisz, że to wszystko, to jakiś żart? — nie zwracała już uwagi, że zwraca się do niego na ty.   
— Rozumiem twoje obawy. Chciałem dowiedzieć się tego w inny sposób, od kogoś innego, jednak Minerwa, tak samo jak i Albus, odsyłają mnie do ciebie, więc proszę, pokaż mi to, co było między nami — musiał wiedzieć, w razie gdyby nigdy nie wróciła, nie mógłby żyć w takiej nieświadomości.
    — Zgoda — powiedziała Hermiona.
    Legilimens.
Poruszał się w jej umyśle powoli. Szukał tylko tych wspomnień, które dotyczyły jego.
    Widzi siebie w pokoju Hermiony, wygląda, jakby dopiero co ktoś ją wybudził z jakiegoś koszmaru. Widzi siebie, kilkakrotnie przebywającego w jej komnatach, kilka nocy z rzędu. Widzi Hermionę, zmęczoną conocnymi koszmarami.
    Wielka Sala. Rozmawia z Harrym i Ronem, niby martwią się, a i tak bardziej przejmują się sobą. Severus dostrzega, że Potter zaczyna podejrzewać, że z Hermioną jest coś nie tak.
Rozmowa z Weasleyem na błoniach. Chłopak mówi, że ją kocha, jednak ona nie jest w stanie odzwajemnić tego uczucia.
    Widzi Hermionę opiekującą się kimś. Po chwili dostrzega, że to on sam. Musiało to być po którymś
zebraniu. Skoro nie był w stanie nic zrobić, musiało być z nim źle. Cały czas siedziała przy jego łóżku, aż do momentu, kiedy się obudził.
    Hermiona wraca z biblioteki; ktoś ją atakuje. Dopiero gdy widzi, że jest w sali transmutacji, dostrzega rude włosy, a ich właściciel zbliża się do niej. Każde słowo, które wypowiada, jest nie do zniesienia. Chciał opuścić to wspomnienie, jednak Hermiona mu nie pozwoliła. Widział siebie, to, jak podchodzi do niej i wysyła patronusa z informacją, gdzie są.
Gabinet dyrektora. Są tam Potter, Malfoy, i Minerwa, czekają na kogoś. Po chwili znika Minerwa, wraca razem z Weasleyem. Przerażenie, które Severus dostrzegł w tym momencie w oczach Hermiony, było nie do opisania. Widział ją wtuloną w swoje szaty.
     Akcja z Ministrem. Jej obawy, że nie rozpozna go wśród innych śmierciożerców.
    Lęk przed tym, że już nie wróci. Reakcja na wieść, ze prawdopodobnie już nie żyje.
    Hermiona czytająca list, który on napisał – poznał go po charakterze pisma. Widzi, jak po zamku chodzi cień wiecznie uśmiechniętej Gryfonki.
Hermiona pakuje powoli jego rzeczy. Najbardziej zdziwiło go to, że ze łzami w oczach wyciągnęła różdżkę w kierunku dyrektora.  
 Dzień, w którym Minerwa mówi Hermionie, że on żyje. Iskierki życia na nowo pojawiają się w jej oczach.
    Reakcja Hermiony na wieść, ze jej nie pamięta. Kilka nocy spędzonych przy jego łóżku, gdy spał.
    Postanowienie Hermiony, że nie będzie robiła nic na siłę, że jeśli on zechce się dowiedzieć, to wtedy opowie mu o wszystkim.
   
Severus wyszedł z jej umysłu. W głowie miał straszny mętlik. Jedne wspomnienia były wyraźne, inne wręcz przeciwnie, ledwo dostrzegalne. Widział, że nie raz spali razem w jednym łóżku.
    Siedzieli tak w milczeniu przez dłuższą chwilę.
    — Ja już pójdę — powiedziała Hermiona i skierowała się w stronę kominka. Nagle poczuła jednak czyjąś dłoń na swoim nadgarstku.
    — Uważaj na siebie. Nie wiem, ile mi zajmie przypomnienie sobie ciebie, ale dołożę wszelkich starań, by mi się to udało. Nie zostawię cię samej. — Gdy to mówił, u Hermiony na twarzy pojawił się szok.
— Co powiedziałeś?
    — Że nie zostawię cię samej — powtórzył. — Coś nie tak?
    — We wspomnieniach nie było o tym mowy, jednak wcześniej powtarzałeś mi, że nie zostawisz mnie samej… Jest więc nadzieja, że wszystko może wrócić. Być może nie całkowicie, ale…  
 — Musimy wierzyć. — Przytulił ją do siebie. W tej krótkiej chwili poczuł się tak, jakby miał wszystko.  — Uważajcie. Macie wrócić wszyscy. Rozumiesz?
    — Tak. Tylko czekaj na mnie — mówiąc to zniknęła, weszła w zielone płomienie i zniknęła w kominku.
    — Będę — wyszeptał, jednak tego dziewczyna już nie usłyszała.
    Severus nie spał dobrze tej nocy. Przed oczyma wciąż pokazywały mu się urywki wspomnień Hermiony; najwyraźniej zapamiętał jej koszmary. Nie wiedział, czy ma się cieszyć z tego, że uzyskał odpowiedź na swoje pytanie, czy nie.   
Ale jedno wiedział na pewno. Będzie czekał na jej powrót.

11 komentarzy:

  1. Co ty chcesz od tego rozdziału, przecież jest zajebisty! Sev odejmujacy punkty hahaha - wreszcie w swoim żywiole. No i końcówka... <3 słodko, słodko, słodko! Najważniejsze, że zaczyna sobie przypominać i że jej nie zostawi! Cudo! Humor mi się poprawił, dzięki:D
    Pozdrawiam i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Lamia. A co do rozdziału to raczej za słodki mi wyszedł.

      Usuń
    2. "Cukrowe zachowanie" nie pasuje do kanonicznego Seva, ale jakże je uwielbiamy!!!
      Ja chcę więcej cukru!!!
      Buziaki :)

      Usuń
  2. rozdział super (pomysł, opis i wszystko) ale (tak musi być ale :)) troszkę za słodko a szczególnie końcówka. no ale muszę przyznać że to jeden z moich ulubionych rozdziałów <3 czekam na następny bo stworzyłaś takie napięcie że aż krew w żyłach szybciej pulsuje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, na różowe gacie Merlina!

    Rozdział super pozytywny.
    Dobrze, że Severus wreszcie zdobył się na odwagę i porozmawiał z Hermioną.
    Końcówka to najsłodsza rzecz, jaką widziałam od bardzo dawna.

    No, więc nowa Złota Trójca wyrusza w podróż.
    Draco i Harry są inteligentni, nie wspominając o Granger, więc raczej nie powinni mieć większych problemów.
    Z drugiej strony mają przeciw sobie bandę Śmierciożerców na czele z Czarnym Panem... nie wiem, co o tym myśleć.

    A tak nawiasem mówiąc, "magiczne wynocha", o ja nie mogę XD

    Hugs and butterfly kisses,
    Your bullek ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę się już doczekać tej wyprawy! Może i Draco trochę spokorniał, ale nadal ciężko jest mi go sobie wyobrazić w warunkach polowych :D
    Oj, Sev, Hermiona jest za sprytna, żeby nie wrócić. Wierzę, że po tym seansie wspomnień jego własne wreszcie zaskoczą. Szkoda byłoby zapomnieć czegoś takiego, szczególnie, że chciało się w ten sposób ochronić tę drugą osobę <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Co Ty chcesz od tego rozdziału jest genialny jak Milka Oreo *.* Świetny opis wspomnień, reakcji. Końcówka może troszkę za słodka ale poziom słodyczy nie jest krytyczny. Severus wreszcie obejrzał te wspomnienia i wygląda na to że przypomni sobie co się działo. Co do wyprawy to myślę że ta trójka jest zbyt sprytna żeby dać się załatwić, Draco to nie Weasley i nie zostawi przyjaciół (mam nadzieję).
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny
    Podjarana rozdziałem S.A

    OdpowiedzUsuń
  6. Blog jest super! Naprawdę szacun ;) Mam tylko kilka uwag: Sev jest zbyt łagodny, za słodki ale poza tym to jest fajnie.
    Pozdrawiam nowa czytelniczka :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Naszło mnie by znowu poczytać mój ulubiony paring i tak dotarłam tu.Opowiadanie cudowne.Czyta się lekko i to zapowietrzenie gdy Sev jednak żyje :)
    Brakuje mi tylko w tym rozdziale wspomnienia o wspólnie spędzonej nocy i jeakcji Severusa "jak mógł to zrobić z uczennicą" może by go oświeciło.
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam Trinity

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze brak słów. Snape/Granger to mój ulubiony paring. Opowiadania o nich mogłabym czytać i czytać i czytać i nie przestawać. Przewertowałam już wiele blogów tych wspaniałych i trochę gorszych. Twoja historia niezwykle mnie urzekła i już nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów! Trzymaj tak dalej, bo czytanie tego opowiadania sprawia wiele przyjemności :). Muszę też przyznać, że postać Severusa jest przez Ciebie idealnie stworzona. Kanon kanonem, ale bardzo lubię, kiedy jednak zaczyna pokazywać swoje emocje, kiedy pojawia się trochę słodyczy. Lecz nie przesadzając. Cieszę się, że trafiłam na tego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piszę komentarz pod tym rozdziałem choć jestem dopiero w czwartym. Bardzo ciekawe opowiadanie i z chęcią go czytam. Naprawdę jeden z lepszych jakie czytałam. Super lektura na dobranoc :)
    Ja zaczynam swoją przygodę z pisaniem i już zapraszam do czytania choć mam dopiero trzy rozdziały. Będą pojawiać się w miarę systematycznie.
    Link do bloga: http://www.blacklove-hg-ss.blogspot.com/
    Zapraszam i pozdrawiam wszystkich :)

    OdpowiedzUsuń