sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdział 29

Tak, wiem nie było mnie dość długi czas, ale już jestem i mam dla Was rozdział. Nie jest długi, uważam go za nie najgorszy, choć wiem że stać mnie na więcej.
Nie truję więcej i zapraszam do czytania i oczywiście do komentowania.
Pozdrawiam Tora






      Hermiona obudziła się wraz z pierwszymi promieniami słońca. Dziękowała Merlinowi, że Severus jeszcze spał. Widocznie potrzebował sporej ilości snu, by jego ciało mogło się zregenrować. Jak to mówią?... Sen to najlepsze lekarstwo na wszystko.
Uśmiechnęła się sama do siebie, spojrzała jeszcze na śpiącego mężczyznę i wyszła ze skrzydła szpitalnego.
      Weszła do Wielkiej Sali, gdzie Harry z Draco już na nią czekali. Przechodząc obok Rona, zesztywniała. Nie czekając na nic, ruszyła przed siebie. Idąc, przyjrzała się stołowi nauczycielskiemu. Skinęła głową nauczycielce transmutacji i dyrektorowi, na co oni odpowiedzieli tym samym.
      — Miona, rozmawiałaś z Severusem? — zapytał Draco.
      — Wiesz jak ciężko jest powiedzieć prawdę o uczuciach osobie, która cię nie pamięta — powiedziała Hermiona, patrząc na chłopaków. — Próbowałam, ale czułam przed nim strach — patrzył na mnie jak na każdego innego ucznia. Jad aż wylewał się z jego słów. Nie wytrzymałam i wykrzyczałam mu, że nie wiem od czego to się zaczęło i w ogóle, i wyszłam— opowiedziała bezradnym tonem. — Naprawdę nie mam pojęcia, jak mu to powiedzieć. Najwyraźniej on potrzebuje czasu. Rozmawiałam wczoraj wieczorem z Dumbledore’em – dodała. - Powiedział, żebym się nie denerwowała i że wszystko przyjdzie w swoim czasie.
      — Poczekaj może aż wyjdzie ze skrzydła, będzie miał na pewno więcej sił i może wtedy będzie wstanie przejrzeć twoje wspomnienia. Nie martw się, Hermiono, będzie dobrze — pocieszał ją Harry.
      — Może faktycznie za bardzo to przeżywam, wszystko się ułoży. Chodźcie, bo zaraz spóźnimy się na transmutację.
****

      — Co cię do mnie sprowadza? Jeśli przyszedłeś rozmawiać ze mną o przeklętych Gryfonach, to możesz sobie to darować i już sobie iść — powiedział Severus, gdy tylko w progu zobaczył Albusa.
      — Wiedzę, że już się lepiej czujesz skoro mnie tak witasz? I nie, nie przyszedłem rozmawiać z tobą o pannie Granger. Jestem tu w innej sprawie.
      — Jakiej?
      — Mam do ciebie pytanie. W jaki sposób znalazłeś się na terenie szkoły? Jak to się stało, że żyjesz?
      — Przykro mi, że pokrzyżowałem ci plany i przeżyłem. Znalazłem się tu za pomocą świstoklika, który dostaliśmy przed akcją. Torturował mnie gorzej niż zwykle, choć nie ma co się mu dziwić, w końcu jego najwierniejszy sługa okazał się zdrajcą. Ale za każdym razem kazał Malfoyowi podawać mi eliksiry renegujące. Kilka razy dziennie szperał w moim umyśle, chcąc znaleźć coś, co mnie osłabi, co da mu nad nami przewagę. Gdy po jednej serii dość ciężkich klątw nie przynieśli mi eliksiru, zacząłem intensywniej myśleć o ucieczce. By poczuć bezpieczeństwo. Powiedz mi, Albusie, czy to prawda. — Severus nie wiedział tak naprawdę, o co chce go zapytać.
      — O tobie i Hermionie? Tak, Severusie. Ale jeśli chcesz, to przyprowadzę ją do ciebie.
      — Nie, nie teraz. Jak wyjdę.
      — Mam jeszcze jedno pytane — powiedział Albus.
      — Jakie?
      — Czy podejrzewasz może, że Tom szczególnie czegoś pilnuje, nie spuszcza tego z pola widzenia?
      — Co masz na myśli?
      — Podejrzewam, że stworzył Horkruksa, i to nie raz. Zniszczyć trzeba je wszystkie, bo tylko w ten sposób możemy go pokonać. Jak tylko wyjdziesz ze skrzydła, odbędzie się zebranie. I wtedy, mam nadzieję, że będę mógł już działać. Bo im dłużej czekamy, tym gorzej dla nas.
      — Co zamierzasz zrobić, Albusie? — zapytał Severus. Nie podobał mu się wyraz twarzy dyrektora, twarzy pełnej tajemnic.
      — Wszystko w swoim czasie, Severusie, a teraz odpoczywaj. A, i jeszcze jedno… jeśli Hermiona przyjdzie do ciebie, nie wyganiaj jej. Jej jest tak samo ciężko jak tobie.
***
      Po skończonych zajęciach, Hermiona z chłopcami poszła do biblioteki. Nie zdawali sobie jednak sprawy, że jedno z nich jest obserwowane.
      — Może dziś spróbuj z nim porozmawiać? — zapytał Draco.
      — Nie wiem, czy to ma jakikolwiek sens. Wiesz dobrze jaki on jest. Chociaż… może masz rację. Warto jeszcze raz spróbować, ale spokojnie, bez spinania się w sobie. W końcu nie jest taki zły, jak się go pozna lepiej, nie? — cała trójka wybuchła głośnym śmiechem.
      — No, może nie jest taki zły. Ale nie zmienia to faktu, że i tak jest na swój sposób przerażający — powiedział Harry.
      — Dobrze, to idę. Gdybym nie wróciła, wezwijcie Minerwę — powiedziała z lekkim uśmiechem, wychodząc z biblioteki.
      — Jestem ciekaw, jak to wszystko się teraz ułoży — przyznał Harry

****
      Hermiona prosto z biblioteki udała się do skrzydła szpitalnego. Miała tylko nadzieję, że Severus jej nie wygoni, że może uda im się porozmawiać spokojnie. Choć była co do tego nastawiona dość pesymistycznie.
      Ostatnio, jeśli chodzi o Snape’a, wszystko widziała w czarnych barwach. Nie była pewna, czy nawet po odzyskaniu części wspomnień, będzie czuł do niej to samo, co na początku. Zastanawiała się, czy na pewno chce, by odzyskał wspomnienia z nią związane, żeby znów mogli być razem. Jednego, czego była pewna, to tego, że go kocha jak nikogo innego. Zrobiłaby dla niego wszystko. Ale czy na pewno była gotowa poświęcić swoje uczucia i chęć bliskości z mim dla życia bez niego? Chciała, by był szczęśliwy, ale jedno wiedziała na pewno: że nie potrafiłaby odejść od niego. Mimo że jest nieczułym, sarkastycznym introwertykiem, który myśli jedno, a robi drugie — swoją drogą, pewne cechy jego charakteru pasowały do typowo kobiecej natury. Nie docierało do niego, że potrzebuje więcej uwagi, czułości i wsparcia, dobrej rady, czy po prostu tego, żeby był; i tak nie zamieniłaby go na żadnego innego.
      Z tego, co kiedyś przeczytała w mugolskim czasopiśmie, nazywa się to miłością, ale czy na pewno? Może to tylko uzależnienie od tej osoby nie pozwala nam od niej odejść. Samo uczucie, że jest na wyciągnięcie ręki, daje już siłę do życia.
Pamiętała jak to było, gdy uważała go za martwego: była bezsilna, nie miała chęci do życia. Wystarczyło, że Minerwa powiedziała jej, że Severus nie umarł, i  Hermiona od razu zaczęła wracać do siebie. Bała się ogromnie tego jak będą wyglądały ich relacje. Czy Snape da sobie opowiedzieć, a przede wszystkim, czy uwierzy w to, co zdarzyło się wcześniej?
Zawsze, gdy nie było go w pobliżu, czuła swego rodzaju niepokój. Bała się tego, ze w każdej chwili wszystko mogłoby się skończyć. Jeden zły ruch i zamek z kart by się rozsypał. A z nim wszystkie nadzieje na przyszłość, na przyszłość, w której są ona i on, i wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Kiedyś zastanawiała się, jak to jest możliwe, by jedna osoba mogła przesłonić nam cały świat? Teraz sama wiedziała jakie to uczucie. Nic poza nim mogłoby nie istnieć. Do  życia wystarczy jej to, by był, był cały czas przy niej. Zapewniając ją, ze będą razem. Nic innego nie miałoby znaczenia.
Nie wiedziała nawet, kiedy zboczyła z kursu i zamiast iść do skrzydła, dotarła nad jezioro. W bezchmurną noc Księżyc świecił mocno i był tak wielki jak nigdy, a jego blask oświetlał korony drzew z Zakazanego Lasu. Na chatkę Hagrida padał ich cień, przez co domek olbrzyma wydawał się nieco przerażający. 
      Lubiła obserwować świat w gwieździstą noc, mimo że to czas, kiedy do życia budzą się bestie. Było wtedy bardzo cicho: zero dzieciaków biegających po błoniach. Noc ją uspokaja, jest tajemnicza i niepowtarzalna. Każda wygląda inaczej. Noc, to pora odpoczynku, rozmyślania nad tym, co przyniósł nam dzień, i nad tym, co da nam nowy. Dzień jest dla niej zbyt hałaśliwy i nijaki.
Spojrzała na zegarek i z bólem stwierdziła, że pora wracać do zamku. Miałaby spore problemy, gdyby ktoś ją zobaczył, chodzącą po błoniach o tej porze.
Idąc korytarzem, przyszło jej na myśl, żeby choć na chwilkę zajrzeć do Severusa. Miał cichą nadzieję, że mężczyzna będzie już spał; nie chciała się z nim znowu sprzeczać. Za każdym razem, gdy podnosiła ton, serce jej pękało, ale tylko w ten sposób mogła mu coś powiedzieć bez przerywania.
Weszła po cichu, rozglądając się dookoła, czy aby na pewno nigdzie nie kręci się szkolna pielęgniarka. Odetchnęła z ulgą, gdy zobaczyła, że Severus śpi. Wyglądał wtedy na takiego spokojnego. Nie było widać po nim złości.
Hermiona, najciszej jak tylko mogła, podeszła do jego łóżka, usiadła na krześle i zaczęła wpatrywać się w spokojną twarz Naczelnego Postrachu Hogwartu. Patrzyła, jak spokojnie podnosi się i opada jego klatka piersiowa. Miała tak wielką ochotę położyć się teraz obok niego i wtulić. Chciała choć na chwilę poczuć się tak samo bezpiecznie jak przedtem.  
      — Tak bardzo chciałabym, żeby to wszystko było łatwiejsze, ale ty nawet nie próbujesz mi tego ułatwić — powiedziała sama do siebie szeptem. — Jeśli nie chcesz niczego pamiętać, nie będę cię do tego zmuszać. Żegnaj, Severusie — mówiąc to, spojrzała na jego spokojną twarz i wyszła ze skrzydła szpitalnego, kierując się prosto do swojej sypialni.
Weszła do salonu  na jej nieszczęście, Harry i Draco jeszcze nie spali.
— Gdzie byłaś? — zapytał ją Drako z nutą troski w głosie.
— Musiałam trochę pobyć sama, pomyśleć o ostatnich wydarzeniach. Doszłam do wniosku, że nie będę robić nic na siłę, będę Severusa traktowała tak jak wcześniej, jak nauczyciela — powiedziała ze smutkiem.
— Zwariowałaś?! — krzyknął Harry.
— Nie, Harry, nie zwariowałam, tak będzie lepiej. Jeśli sam przyjdzie i będzie chciał się czegoś dowiedzieć, to mu powiem, ale nic na siłę.
— Jesteś tego pewna? — zapytał cicho Draco.
— Tak. Nie zmienię tej decyzji. I proszę, nie rozmawiajmy więcej o tym. Dobrze?
— Jasne — odpowiedzieli niepewnie. Wiedzieli, że to nie będzie dla niej tak łatwe jak ona sama sądzi. Wiedzieli też, że nie zamierzają zostawić jej z tym samej.
 
      Dwa tygodnie po tym jak Severus wyszedł ze skrzydła szpitalnego, jeszcze nie czuł się na tyle silny, by zacząć prowadzić zajęcia. Wieści o tym, że profesor znów jest w szkole, rozniosły się po szkole szybciej, niż można było sobie to wyobrazić. Jedni się z tego faktu cieszyli, a inni wręcz przeciwnie - najchętniej chcieliby go wysłać tam, skąd wrócił.
Siedział teraz samotnie w swoich lochach, trzymając list, który, gdy sam był jeszcze w skrzydle, dostał od Minerwy. List napisała Granger. Sami nie wiedział czemu, ale czytając go, Severus poczuł uścisk w sercu.
Kochany Severusie,
Nie zamierzam Cię do niczego zmuszać, przekonywać na siłę. W ten sposób będę jedynie robić z siebie  idiotkę, a Ty będziesz się niepotrzebnie denerwował.
Prawda jest jedna, ale do póki Ty sam nie będziesz chciał jej poznać, nic tu po mnie. Jeśli będziesz chciał o tym wszystkim porozmawiać, wiesz gdzie mnie znaleźć. Tymczasem zachowujmy się tak, jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Zachowajmy stosunki nauczyciel-uczennica. Nie ukrywam, że nie będzie to dla mnie łatwe. Może kiedyś nasze drogi się złączą, ale na to musimy jeszcze poczekać.
Hermiona

Pamiętał moment,  kiedy dostał ten list od Minerwy. Przyszła do niego, w jej oczach było można zobaczyć rozczarowanie.
— Masz, czego chciałeś, mam jednak nadzieję, że zmądrzejesz — mówiąc to, podała mu list i wyszła, zostawiając go samego. Dopóki nie przeczytał listu, nie rozumiał, co Minerwa miała na myśli. Gryfonka Granger się poddała. Przestała walczyć jak prawdziwa lwica. Nie byłby sobą, gdyby choć trochę nie ciekawiło go, co ma mu do powiedzenia, czy do pokazania — czuł się już na tyle dobrze, że mógłby przeczesać jej umysł. Ale ta sytuacja nadal wydawała się tak nierealna, że nie mógł pójść do niej i o tym porozmawiać, jeszcze nie.
Wstał z fotela i opuścił swoje kwatery, kierując się w stronę pokoi Minerwy. Gdy usłyszał: „proszę”, nacisnął klamkę i znalazł się w saloniku głowy Domu Lwa.
— Severusie, co cię do mnie sprowadza?  — zapytała, a w jej głosie można było wyczuć zdziwienie.
— Co tak na mnie patrzysz, jakbyś mnie pierwszy raz w życiu widziała? — zapytał kąśliwie.
— Po prostu nie spodziewałam się ciebie. Odkąd wyszedłeś ze skrzydła, nie wyściubiłeś nosa z tych swoich lochów. Pominę już fakt, że przychodziłeś do mnie tylko wtedy, gdy któryś z moich Gryfonów coś narozrabiał.
— Przestań się czepiać. Z dwojga złego, wolałem przyjść do ciebie, niż rozmawiać z Albusem.
— W takim razie słucham, co masz mi do powiedzenia?
— Chce zacząć prowadzić zajęcia z powrotem — stwierdził.
— Jesteś pewien, że czujesz się wystarczająco na siłach?
— Tak.
— Dobrze, w takim razie od poniedziałku zaczniesz.
— Niech będzie — zgodził się i wstał z fotela. — Tylko powiedz temu cholernemu dropsoholikowi, że wracam.
— Dobrze, przekażę mu.
— Dobranoc, Minerwo.
— Śpij spokojnie.
Kobieta, zaraz po rozmowie z Severusem, za pomocą kominka udała się do gabinetu dyrektora. Sama nie wiedziała, czy Severus jest gotowy na ten krok.
— Co cię do mnie sprowadza, moja droga? — zapytał Albus, siedzący przy swoim biurku.
— Severus był u mnie przed chwilą, chce wrócić do swoich zachęć. Sama nie wiem, czy to dobry pomysł. Sądzę, że jeszcze za szybko.
— Jeśli Severus czuje się na siłach, niech tak będzie. Aha, w przyszłym tygodniu odbędzie się zebranie.
— Co zamierzasz zrobić? — zapytała niepewnie.
— Dowiesz się w swoim czasie. A teraz życzę ci spokojnej nocy.
— Wzajemnie, Albusie.

      Nastał weekend, a wraz z nim pojawiło się pełno dzieciaków biegających po błoniach, które zaczęły korzystać z pierwszych promieni słońca. Zima powoli odchodziła w niepamięć, a na jej miejsce miała już niedługo przyjść wiosna.
Severus przyglądał się uczniom z Wieży Astronomicznej. Z jednej strony nie mógł się już doczekać poniedziałku. Chciał jak najszybciej wrócić do swoich normalnych zajęć, by przestać myśleć o tej nieznośnej Gryfonce i jej liście. A może raczej sam siebie chciał oszukać? Chciał wiedzieć, jak Hermiona będzie się zachowywać, gdy będzie z nim w jednym niewielkim pomieszczeniu. Był ciekaw, czy będzie tą samą wygadaną Wiem-To-Wszystko, czy jednak zamknie się w sobie. Albus obiecał ogłosić podczas kolacji, że od poniedziałku wracają zajęcia z eliksirów. Wiedział, jak zareagują inni; był ciekaw, jak zareaguje ona. Severusowi wydało się dziwne, że ostatnio jego rozmyślania koncentrowały się głównie wokół Granger. 

      Nastał wieczór, a wraz z nim pora kolacji. Wszyscy uczniowie już dawno siedzieli przy swoich stołach. Severus pierwszy raz od dwóch tygodni jadł posiłek w Wielkiej Sali. Nie obchodziły go ukradkowe spojrzenia rzucane w jego stronę.
— CISZA! — zabrzmiał głos dyrektora.  — Chciałbym ogłosić, że od poniedziałku wracają zajęcia z eliksirów. A teraz życzę wam smacznego. — Po sali przeszła fala szeptów i spojrzeń w kierunku Mistrza Eliksirów.
Snape wychwycił parę brązowych oczu, patrzących w jego stronę, ale gdy tylko spojrzał na ich właścicielkę, ta szybko spuściła wzrok.
 — No to od poniedziałku zaczynamy eliksiry — westchnął Harry.
— Coś czuję, ze będzie ciekawie — powiedział Draco, patrząc na Hermionę.
— Nic nie będzie. I przestańcie wierzyć, że coś się zmieni. Ja jestem uczennicą, on nauczycielem i koniec. Rozumiecie? — zapytała, miażdżąc ich spojrzeniem. Odkąd powiedziała im o tym, co postanowiła, zaczęli na nią patrzeć, jakby była chora, lub ktoś na nią rzucił Imperiusa. Sama do końca nie wiedziała, czy dobrze robi, postępując w ten sposób, ale - bądźmy szczerzy - nie miała innego wyjścia.
— Tak — odpowiedzieli chórem, ale na ich ustach kryły się chytre uśmieszki.
— Przestańcie się tak szczerzyć, bo dostaniecie szczękościsku — powiedziała Hermiona, wstając od stołu.
Chciała jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Musiała wszystko jeszcze raz przemyśleć; nie spodziewała się, że Severus będzie chciał wrócić tak szybko.
Gdy tylko się znalazła w pokoju, udała się do łazienki. Gdy z niej wyszła, położyła się. Pierwszy raz, odkąd pamiętała, zasnęła tak szybko.
 
      Wraz z pierwszymi promieniami słońca nadszedł ostatni dzień weekendu. Jedni siedzieli na błoniach i korzystali z pięknej pogody, inni zaś poszli do Hogsmeade. Jednak wśród uczniów byli też tacy, którzy powtarzali materiał z eliksirów. Nikt nie chciał zakiś za skórę Mistrzowi Eliksirów. Wiedzieli, że teraz będzie ich jeszcze bardziej tyrał niż dotychczas. Wiedzieli, że Snape będzie teraz chciał nadrobić zaległości jak najszybciej.
Klasy owutemowe jeszcze bardziej zaczęły się bać  zajęć z nim.





11 komentarzy:

  1. Podobały mi się rozważania Hermiony na temat miłości. Czasami rzeczywiście wystarczy tylko sama czyjaś obecność, ale jak dlugo? Hermiona przyjęła dobrą taktykę, a Sev sam musi się uporać ze swoimi uczuciami. Niech Merlin doda mu sił, żeby wreszcie przeczesal jej umysł. No i będą w końcu eliksiry...
    Rozdział super!
    Pozdrawiam i weny życzę:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mamo jak ja tęskniłam za Twoim opowiadaniem :D
    Mam nadzieję że Hermi nie będzie żałować swojej decyzji.
    Jak dla mnie zrobiła to co powinna.
    Niech Sev sam do niej przyjdzie po wyjaśnienia :)
    Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału.
    Serdecznie pozdrawiam Senri97, która po miesiącu czekania w końcu ma neta :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Mam nadzieję ze Severus się przełamie i pójdzie z nią porozmawiać...
    Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału !

    Pozdrawiam
    Nikola

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział wspaniały trochę krótki ale wspaniały. Podobały mi się rozważania Hermiony i jej decyzja, mam nadzieję że Sev szybko zyska na tyle sił żeby mógł przejżeć wspomnienia, ogólnie mam wrażenie że jemu coś tam dzwoni tylko on sam jeszcze nie wie co i gdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem strasznie ciekawa a jednocześnie boję się eliksirów mam nadzieję że sprawa się tam jeszcze bardziej nie spierniczy.
      Pozdrawiam i życzę weny
      S.A

      Usuń
    2. P.S Komentarz dodany w częściach ponieważ blogger stwierdził że mój kom jest za długi i mi go obcinał ;-;
      Jeszcze raz pozdrawiam

      Usuń
  5. A mnie teraz strasznie ciekawią te horkruksy ;> I oczywiście tak bardzo wyczekiwany przez wszystkich uczniów powrót zajęć z nietoperzem z lochów B-) Może, kiedy wróci do swoich starych zwyczajów i odejmie kilka(set) punktów na lekcji, wrócą mu też wspomnienia...

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam Cię do Liebster. Po pytania zapraszam:
    www.acciosevmione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. "Przykro mi, że pokrzyżowałem ci plany i przeżyłem." - Kocham Albusa pod każdą postacią XD
    Ciekawe te rozmyślania Miony o miłości. Horkruksy, horkruksy... co dalej.
    Sev, jak odejmiesz dziennie po sto punktów Gryfonom za samo oddychanie na twoich lekcjach, to wszystko wróci, o tak: PSTRYK!.

    Pozdrawiam i weny
    jeden-gest-harryolivia.blogspot.com

    April

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam Twojego bloga od niedawna i muszę przyznać że jest to najlepsze Sevmione jakie czytałam! Jestem ciekawa czy Severus odzyska wspomnienia. Życzę weny ;) pozdrawiam Karina

    OdpowiedzUsuń
  9. Droga Toro, również zauważyłam, że mój komentarz zniknął z bliżej nieokreślonego powodu.
    Podejrzane... ale trudno, nie ma co rozpaczać.

    Rozdział super, zresztą jak zwykle.
    Severus szybko się pozbierał, sądziłam, że zajmie mu to dużo więcej czasu.
    Szczególnie biorąc pod uwagę brak wielu wspomnień.

    Nie wiem, co jeszcze mogłabym teraz napisać, bo wiem co wydarzyło się dalej.

    Mam nadzieję, że ten komentarz nie okaże się równie wredny, co poprzedni i nie przeniesie się w niebyt.

    Piątka, Autorko :)

    OdpowiedzUsuń