sobota, 7 września 2019

Rozdział 35

Witam Was ponownie mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba. Trochę mi to zajęło ponieważ ostatnio kupiłam sobie nowe wydanie Harry'ego i pochłonęły mnie. Mam nadzieję, ze tym razem będzie więcej komentarzy. Życzę miłego czytania Tora



Wierzył w sprawę swojego pana, sam nie wiedział czemu, ale od ostrzeżenia przez Snape'a nie mówił mu o wszystkim. Zdradzał  tylko tyle by ulżyć jego ciekawości i dawał odpowiednie informacje by jego rodzina pozostała przy życiu. Musiał zacząć wdrażać w życie plan znajomości z Granger. Stwierdził, że pomyśli jak to zaaranżować przy najbliższej okazji. Teraz miał ważniejsze rzeczy na głowie, takie jak szafka zniknięć. Musiał ją naprawić najszybciej jak to będzie możliwe. Właśnie na tym zależało obecnie Czarnemu Panu najbardziej. Dokładanie takie było jego zadanie i dlatego był teraz w szkole. Po tym jak Czarny Pan podejrzewał, że syn Malfoy'a zawiedzie, szukał alternatyw. Niestety padło na niego i jego rodzinę. Odpowiedzialność za naprawę szafki spadła na niego. Dlaczego była taka istotna, tego już mu nie chciał powiedzieć, mimo połączenia z mrocznym znakiem, sądził że traktuje go jak płotkę, której pozbędzie się po wykonaniu zadania. Wierzył mu, ponieważ wychował się na jego przekonaniach czystości krwi. Jednak od momentu, kiedy trafił do szkoły poznał ludzi który są półkrwi czy z rodziny mugoli jego pogląd się zmienił. A może po prostu się bał. Bał się Snape'a, który go odkryje i niech Merlin go chroni by nie myślał o zabiciu go, a wręcz przeciwnie w jego głowie kotłowały się sprzeczne myśli, które od dłuższego czasu nie dawały mu spokoju. To nie pierwszy raz kiedy takie myśli go nachodziły. Zawsze był w głebi dobry, to sytuacja w jakiej się znalazł zmuszała go do działań tego typu. 

***

Po zniknięciu oślepiającego światła, znalazł się w Wielkiej Sali. Z sufitu spadał delikatny śnieg. W  każdym rogu stała duża choinka, wszystkie przystrojone w barwy poszczególnych domów. Zobaczył siebie i Minerwę, podszedł w tamtą stronę i zaczął przysłuchiwać się ich rozmowie.
   — Przepraszam, że tak wybuchłem - usłyszał swój głos. Nie miał w zwyczaju przepraszać, będzie musiał się dowiedzieć dlaczego to zrobił.
    — Nie przepraszaj, to ja powinnam was przeprosić — powiedziała. Severus patrzył się to na siebie to na opiekunkę domu lwa, nie mając pojęcia za co przepraszała? Kogo miała na myśli mówiąc nas? Zamiast myśleć i analizować każde wypowiadane zdanie, zaczął słuchać dalej.
      — A wyszła z pokoju? — zapytał.
      — Tak — odpowiedziała. — Tylko zawału nie dostań — dodała ciszej z uśmiechem satysfakcji na twarzy.
      — Dlaczego? — zdziwił się.
     —  Spokojnie, jest cała — uspokoiła go. 

Rozmowę przerwały osoby wchodzące do sali. Widział że on ze wspomnienia próbuje przestać patrzeć w tamtą stronę, on sam też miał z tym problem. Wtedy poczuł coś dziwnego w klatce piersiowej. Czy właśnie to było to co czuł przed utratą wspomnień? Wyglądała ślicznie, widział jednak że ma czerwone oczy, zastanawiało go dlaczego. Czy ma to coś wspólnego z przeprosinami Profesorki? Nie miał pojęcia co się zdarzyło. Z rozmyśleń wyrwał go szept Minerwy. 
      — Zawału, to nie dostałeś, ale wytrzeszczu na pewno — powiedziała zgryźliwie.
         — Czepiasz się — odparował. 
     — Coś się stało, profesorze? — zapytał Draco, siadając obok Harry’ego.
     — Proszę się nie interesować nie swoimi sprawami, panie Malfoy — powiedział stanowczo, patrząc w swój talerz. 
      — Severusie, uczniowie się o ciebie martwią, a ty tak się odzywasz — ofuknęła go Minerwa. 
W sali rozbrzmiał głos dyrektora, wszyscy od razu przerwali swoje rozmowy.
      — Witam was, moi drodzy. Zanim zaczniemy, chciałbym życzyć wam wszystkiego dobrego, szczęścia i oczywiście dobrze zdanych owutemów — mówiąc to spojrzał na uczniów siódmego roku. Klasnął w dłonie i na stole pojawiło się jedzenie.
 Wspomnienie zniknęło, a jego miejsce zajął widok trójki uczniów patrzących się na niego, jakby dopiero co wstał z martwych.
 — Nic ci nie jest? — zapytał Draco.
—  Wszystko w porządku — odpowiedział nadal skołowany Severus.
— Co ci się właściwie stało? — zapytał ślizgon.
— Nic — odburknął siadając na rozkładanej pryczy.
— To nie wyglądało na "nic" — powiedziała Hermiona. Nie widział jej wcześniej, siedziała w kącie namiotu i wpatrywała się w niego uważnie. Nie wiedział co powiedzieć. Patrzył na nią a w głowie nadal miał jej widok podczas kolacji wigilijnej. 
— Zostawmy ich samych — powiedział Draco i razem z Harrym wyszli z namiotu.
Severus wstał i usiadł obok Hermiony, która siedziała przy stole czytając książkę. Nie wiedział od czego miał zacząć, by jej nie wystraszyć albo nie powiedzieć czegoś co zabrzmi nie tak jak powinno.
— Co czytasz? — zapytał, tylko po to by przerwać niezręczną ciszę. 
— Oboje dobrze wiemy, że wiesz co czytam. Możesz powiedzieć co ci się właściwie stało? — zapytała gryfonka.
— Nic takiego — patrzyła na niego, i wiedział, że nie ma wyjścia i będzie musiał jej powiedzieć prawdę. — Od jakiegoś czasu miewam nawrót wspomnień — czekał na jej reakcje. Siedziała niewzruszona i czekała, aż powie wszystko do końca. — Wspomnienia są związane z tobą, z różnych momentów. Czuje wtedy jak bym momentalnie wyszedł z mojego ciała i był jako duch we wspomnieniach dotyczących ciebie. Nie pamiętam wszystkich, zdarzają się ostatnio coraz częściej i coraz gorzej reaguje. Wcześniej było mi tylko słabo, teraz tracę przytomność. Kończy się wspomnienie i ją odzyskuje. — zakończył, oczekując co powie.
— Dużo ich już miałeś? — zapytała niepewnie.
Widział jej zakłopotanie na twarzy, kiedy się odezwała. 
— Śmiało zadawaj pytania, nie musisz się obawiać, że powiesz coś nie tak.
Ulżyło jej, miała tyle pytań, że sama nie wiedziała od czego powinna zacząć.
— Co właściwie tu robisz? - zapytała.
— Dyrektor wysłał mnie z pergaminami dla was, ale o tym opowiem przy wszystkich, dobrze? A teraz sądzę, że ja powinienem powiedzieć coś o tym co się dzieje. Widziałem wspomnienia, które mnie zszokowały, bo nie sądziłem że jestem do takich czynów zdolny. Były takie, których nie chciałem nigdy widzieć, i były takie podczas których w klatce piersiowej poczułem dziwne uczucie. Nie wiem co będzie dalej, muszę cię prosić o więcej czasu. Chce się dowiedzieć wszystkiego, żeby nie mieć żadnych wątpliwości .
— Już ci mówiłam, że masz tyle czasu ile będziesz potrzebować i nie musisz się obawiać. Nie będę naciskać - powiedziała.
— Powinienem wracać do szkoły jak najszybciej. Powiedział przypatrując się jej. Oczy Hermiony błądziły po nim łapiąc najmniejszy milimetr jego ciała. Był tu, odnalazł ich, jak? Przeczucie? Czy coś innego?
— Stało się coś w szkole? — zapytała wystraszona.
— Wszystko w porządku, ale lepiej dmuchać na zimne.
— Mówiłeś, że dyrektor cię do nas wysłał? — zmieniła temat. Wiedziała, że gdyby to nie było ważne dyrektor nie wysyłałby Severusa na poszukiwanie ich.
— Tak, ale lepiej jeśli będziecie wszyscy — powiedział.
— Harry, Draco, chodźcie — zawołała gryfonka. Chwilę później obaj pojawili się w środku namiotu.
— To skoro jesteśmy już w komplecie — zaczął Mistrz Eliksirów. Podał Hermionie dwa kawałki pergaminu.
— Co to jest? — zapytała trzymając je w dłoni.
— Dyrektor uznał to za bardzo ważne, nie wiem co tam jest napisane ale ma wam pomóc w waszym zadaniu. — Patrzył na dziewczynę otwierającą zabezpieczony pierwszy pergamin.
—  Zabity niewinny,
     Należący do jednego z domów, 
  W godle szybki wąż się wije.
    Zniszczyć można go tylko raz,
  Dzielny Gryfon Ci pomoże.
Gdy dotrzesz do całości,
może znajdziesz więcej niż jednego.

— Przeczytaj drugi pergamin, może się łączą — powiedział Harry widząc, że gryfonka próbuje coś sobie przypomnieć.

—  Przez niego wielu zginęło,
lecz nadal są wśród nas,
Miłość rodzicielska, silna jest.
Miłość młodzieńcza, trudna jest.
Jeśli jesteś mądrość i inteligencja
kluczem jest.

— Teraz to ja już nic nie rozumiem, to się nie klei — powiedział Harry
— Harry tu — pokazała na pergaminy — jest wszystko tylko musimy zrozumieć o co chodzi dalej. Bo na pewno chodzi o cztery domy w Hogwarcie — powiedziała patrząc na Severusa.
Severus musiał przyznać rację Hermionie, chodziło o domy. Tylko co dalej? Jak uda im się rozwiązać te zagadki bez biblioteki?
— Hermiona wiem, że to durne pytanie ale skoro spakowałaś namiot do tej małej torebeczki to może masz Historię Hogwartu lub coś podobnego? — zapytał Draco.
— Oczywiście Draco ma całą bibliotekę — powiedział Harry. Momentalnie opadła mu szczęka gdy Hermiona z maleńkiej torby wyjęła ogromny wolumin i położyłą na stole.
Severus nie mógł uwierzyć własnym oczom. Od tak wyjęła Historię Hogwartu.
Snape został jeszcze przez jakiś czas chcąc im pomóc, jednak nic nie wskórali.
— Będę już wracał — powiedział do zgromadzonych. Widział w ich oczach coś czego nie potrafił rozgryźć. Troskę, lęk. Nie potrafił określić tego uczucia. Wychodząc z namiotu, po cichu powiedział do chłopaków, żeby opiekowali się gryfonką. Hermionie dał całusa w czoło, czuł że musi to zrobić, że chce. Aportował się z cichym pyknięciem.
Gdy znalazł się za bramą szkoły, poczuł ulgę a jednocześnie ukłucie w sercu. On był bezpieczny a oni nie. Miał tylko nadzieję, że dadzą sobie radę, w końcu nie są sami. Mają siebie nawzajem. Miał nadzieję, że szybko rozwiążą zagadki i wrócą do domu. Wiedział, że nie tylko on na nich czekał. Minerwa ze zamartwiania zapewne rwała sobie włosy z głowy. Wiedział, że teraz najlepszym wyjściem będzie powiedzenie jej, że jej nowe złote trio jest całe i zdrowe. 
Severus wstał wraz z promieniami słońca. Sprawdził część zaległych egzaminów. Spojrzał w plan pierwszą lekcję miał z trzecim rokiem puchonów z krukonami, kolejne dwie godziny z czwartym rokiem ślizgonów z gryfonami i na koniec dnia ostatnie podwójne eliksiry ślizgoni i gryfoni z udziałem Moody’ego, Lupina i Tonx. Wstał od biurka i udał się pod prysznic. Letnia woda spływająca po jego nagim ciele, w pewien sposób odprężała go, wierzył że to co złe odchodzi wraz z wodą. Jednak myśli o tym, że zostawił ich samych w lesie nie poprawiała mu nastroju.
Ubrał się i poszedł w stronę Wielkiej sali. Widział na sobie spojrzenia uczniów. Już słyszał wokół siebie szepty próbujące zgarnąć co robił, w końcu nie było go prawie dwa tygodnie. Usiadł przy stole dla nauczycieli obok opiekunki domu lwa.
— Jak się czujesz Severusie? — zapytała Minerwa.
— Jak mam się czuć, kiedy ja bezpiecznie siedzę sobie tu i jem a oni są w jakimś zakichanym lesie? — powiedział. — Czuję się wręcz fantastycznie — sarknął i zajął się jajecznicą.
Minerwa rozumiała go jak nikt inny, tak jej się przynajmniej zdawało. Severus opowiedział jej wczoraj co zaszło w lesie, zanim ich spotkał i kiedy ich już spotkał. Martwił się a ona wiedziała doskonale, że nie przestanie działać, dopóki nie wrócą cali i zdrowi. Powiedział też o zagadce, i o ile dobrze znała Nietoperza z lochów to on też będzie szukał rozwiązania w każdej wolnej chwili. Słyszała od Albusa jak Severus się na starca wydarł, że pozwolił  im opuścić szkołę z jedyną rzeczą. Fałszywym naszyjnikiem.
Szedł w kierunku lochów gdy wpadł na kogoś, otworzył oczy i zobaczył burzę kręconych brązowych włosów.
— Nie teraz, dam ci szlaban na naszych zajęciach. — odwrócił się i poszedł dalej.

Nastały ostatnie podwójne eliksiry tego dnia, Severus był poirytowany poziomem wiedzy, a przede wszystkim umiejętnościami niektórych uczniów. Gryfoni i ślizgoni zajęli swoje miejsca.
— Skończyły się wakacje, zatem na początek powiem co was w najbliższym czasie czeka. — po sali rozległ się szept niezadowolenia. — Nie interesuje mnie to czy wam się to podoba czy nie. Na poniedziałek macie napisać wypracowanie na trzy rolki pergaminu na temat eliksiru Felix Felicis, ponadto przygotować się ponieważ w poniedziałek będziecie mieli za zadanie go uważyć. Dziś z kolei jeszcze raz - powiedział wywracając oczami — uwarzycie Szkiele Wzro. — Do roboty!
Krążył po sali obserwując jak uczniowie sobie radzą a czasami jak zupełnie im to nie wychodzi.
— Weasley co ty wyprawiasz? — syknął na niego, gdy ten o mało nie wysadził kociołka.
— Jaki był spokój jak go nie było... — powiedział do Nevile’a, który skupiał się najbardziej jak potrafił by nic mu nie wybuchło.
— Pomóż Longbottomowi — powiedział po cichu do Tonx pod wpływem eliksiru Wielosokowego, która obecnie była Hermioną. Nimfadora po cichu mówiła Nevile’owi jakie składniki, kiedy użyć.
— Dziękuję Hermiono — powiedział po cichu, ale w tym samym momencie odwrócił się Snape.
— Tak, brawo Granger, właśnie załatwiłaś sobie szlaban, dziś o ósmej! — do końca lekcji chodził po sali. Wraz z końcem zajęć uczniowie poprzelewali swoje eliksiry do filolek i wyszli.
Severus czekał na moment kiedy wybije ósma, zaczął czytać książkę żeby zająć czymś myśli.

***
 

Punkt ósma do drzwi komnat Severusa zapukała Tonx.
— No w końcu przyszłaś, aż dziw bierze, że punktualnie — powiedział sarkastycznie, na wypadek gdyby ktoś ich podsłuchiwał.
Przez cały wieczór rozmawiali o tym co zaobserwował Severus zanim musiał opuścić szkołę. Tonx opowiedziała mu o tym co widziała w pokoju życzeń. Oboje stwierdzili, że muszą obserwować chłopaka jeszcze uważniej niż dotychczas. Podjęli także decyzję, że Severus gdy następnym razem natknie się na Owena będzie musiał z nim porozmawiać.
Tonx po “szlabanie” udała się z powrotem do swojego dormitorium. Na jej nieszczęście Moody i Remus jeszcze nie spali.
— Jak tam szlaban u profesora Snape'a? — zapytał Moody.
— Musiałam czyścić kociołki pierwszoroczniaków. Czy oni naprawdę muszą doprowadzać je do takiego stanu? — zapytała udając się do sypialni gryfonka.  — Dobranoc panowie.

***

— Hermiono możesz odejść od tej książki? Cały dzień nad nią siedzisz — powiedział Draco. — Chodź spać, jutro dokończymy — nalegał.
— Już idę tylko to dokończę, bo jutro chcę wam wszystko wyjaśnić od A do Z. Będziemy potrzebować planu — powiedziała ziewając. Widziała, że Draco patrzy na nią wyczekująco. Nic nie mówiąc, wstałą od stołu, zgasiła lampion i poszła do łóżka. Uwielbiała magiczne namioty bo w mugolskich zazwyczaj ledwie wystarczało miejsca na dwa śpiwory. — Dobranoc Draco — powiedziała, po czym odpłynęła w objęcia Morfeusza.