piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział 17

I jest kolejny rozdział. Mam nadzieję, że spodoba się wam. pisząc ten rozdział chyba pierwszy raz wczułam się w każdą postać, tak naprawdę :) Pamiętajcie o pozostawieniu po sobie śladu w postaci komentarza :) Do tego rozdziału według mnie najbardziej pasuje piosenka Ola - Obok Mnie   Co myślicie o tym, żeby dodawać link z piosenką do rozdziału? Liczę na wasze zdanie.. Chcę podziękować Eilicaryn 
To dzięki tobie zaczęłam w ogóle pisać, dziękuję.



      Hermiona zdążyła transmutować piżamy swoją i Severusa w zwykłe czarne szaty. Severus jednym ruchem różdżki pościelił łóżko, następnie usiedli na dwóch bordowych fotelach, pomiędzy którymi znajdował się dębowy stolik. Wokół nich znajdowało się dużo woluminów, które czytała Hermiona. Wszystkie były poświęcone eliksirom. Pozwoliła, by osoba stojąca po drugiej stronie weszła i ich oczom ukazała się Minewra McGonagall we własnej osobie. Stała tak przez chwilę, nie wiedząc, czy ma najpierw na nich nakrzyczeć, czy jednak ich wysłuchać.
      Pierwszy ciszę przerwał Severus.
      — Może usiądziesz, a nie będziesz tak stała, chyba, że na wesele mnie prosisz. Muszę cię jednak zmartwić, na druhnę się nie nadaję i sukienek też nie noszę — powiedział żartobliwie, jednocześnie transmutując torbę Hermiony w fotel.
      — Bardzo zabawne, Severusie — ofuknęła go; nie miała ochoty na żarty, zwłaszcza teraz. — Może łaskawie mi wytłumaczysz, co się tu, na Merlina, dzieje? — zapytała, patrząc to na mężczyznę, to na Gryfonkę. Nie wiedziała sama, czy ma być zła, czy nie, lecz była pewna, że jeśli będą robić tak dalej, to Albus się dowie i ich wyrzuci, a ona przy okazji wykończy się psychicznie, lub padnie gdzieś po drodze między lochami, a pokojem Hermiony i gabinetem Albusa na zawał.
Odpowiedziała jej cisza. Widziała ukradkowe spojrzenia, które sobie rzucili.
      — Jeśli któreś z was nie pojawi się za godzinę w Wielkiej Sali na kolacji, to już po nas wszystkich — rzuciła im ostrzegawcze spojrzenie.
      — Co chcesz przez to powiedzieć? — zapytał z zaciekawieniem Severus.
      — To, że jeśli się nie zjawicie, Albus przyjdzie tu lub do lochów, by sprawdzić, co was powstrzymało przed pójściem na kolację. Merlinie, żeby nie zastał was wtedy razem. Zacznie węszyć i domyślać się, o ile już tego nie robi.
      — Co ma pani na myśli? — zapytała Hermiona, nie zwracając uwagi na Severusa.
      — Dziś po śniadaniu Albus zaczął mnie wypytywać, gdzie się podziewacie — powiedziała, patrząc pytającym wzrokiem na Severusa, który odpowiedział jej tym samym. Jednocześnie dał znak ręką, by kontynuowała. — Powiedziałam mu, że Hermiona miała nieprzespaną noc — spojrzała na swoją podopieczną, jednak sądząc po wyrazie jej twarzy, nie miała zamiaru nic jej mówić, więc kontynuowała. — A Severus poszedł szukać jakiejś fascynującej książki na Pokątnej, zanim wszystko pozamykają - powiedziała patrząc na nich. — No dalej — ponaglała ich by, któreś z nich się w końcu odezwało.
      — Rozmawiałem z panną Gra... Hermioną — powiedział Severus, zawieszając głos. Nie było powodu, by zwracać się do Hermiony po nazwisku przy Minerwie — o jej koszmarze — dokończył, patrząc na bladą twarz dziewczyny.
      — Przecież już nie raz poruszaliśmy tą kwestię — zauważyła Minewra.
      — Tak — zgodził się. — Tyle, że ten jest inny — dodał.
      — Czyli jaki? — zapytała.
      — Inny — powiedział, mając nadzieję, że zrozumie, iż nie ma zamiaru jej tego tłumaczyć. Widział, że Hermiona już ledwo powstrzymuje się od płaczu, jednakże się mylił - Minerwa nie dawała za wygraną.
      — Mów jaśniej, Severusie — zachęcała go, jednak gdy zobaczyła, że Hermiona zaciska jedną dłoń o drugą i próbuje się powstrzymać przed płaczem, nie naciskała. Czekała, aż Severus sam jej powie.
      — Nie zamierzam ci o tym mówić — powiedział stanowczo Snape. Wstał i podszedł do dziewczyny, wiedział, że już długo nie wytrzyma. Chcąc dodać jej w jakiś sposób otuchy, położył swoją dłoń na jej ramieniu. — Sądzę, że powinnaś już wyjść — zalecił jej. Nie chciał tego dłużej drążyć.
      — Nie wyjdę, dopóki mi nie powiesz, co to był za sen — powiedziała stanowczo.
      — Powiem ci tyle, że był inny, może nawet gorszy od poprzedniego — powiedział, mając nadzieję, że ta informacja jej wystarczy, jednak znów się mylił.
      — Może być coś gorszego od patrzenia na śmierć rodziców? – zapytała.
      — Widziałam, jak go powoli zabijają! — krzyknęła Hermiona. Chciała wstać i wyjść, ale Severus nie pozwolił jej na to.
      — Zadowolona?! — krzyknął. — Powinnaś już naprawdę wyjść — zalecił po raz kolejny. Kipiała z niego furia.
      — Dobrze — wstała i już miała zamiar wyjść, gdy postanowiła jeszcze o coś spytać. —  Co miała na myśli mówiąc, że widziała, jak cię zabijają? — zapytała Severusa, nie zwracając uwagi na płaczącą Hermionę.
      — Skoro już wszystko musisz wiedzieć, Hermiona widziała jak wewnętrzny krąg mnie zabija, bo Czarny Pan się dowiedział, że jestem szpiegiem - mówiąc to przytulił do siebie Gryfonkę jeszcze mocniej. — Jeśli już wszystko wiesz, to wyjdź!— krzyknął. Wrzało już w nim. Minerwa chyba zdała sobie sprawę, że przesadziła.
      — Przepraszam — powiedziała i wyszła.
Stał jeszcze tak przez dłuższą chwilę, a gdy był juz pewny, że Hermiona się uspokoiła, powiedział:
      — Nie przejmuj się tym, ona zawsze musi wszystko wiedzieć. Jednocześnie to jest też wynik tego, że się martwi i chce wiedzieć, czy nic ci nie grozi — mówił spokojnie, mimo że wciąż był zły na Minerwę.
      — Wiem, ale nie chciałam, nie byłam gotowa, by ktoś inny się o tym dowiedział — powiedziała drżącym głosem.
      — Rozumiem — powiedział, całując ją w czoło. — Przygotuj się na kolację — zalecił i ruszył w stronę drzwi, gdy go zatrzymała.
      — A ty przyjdziesz? — zapytała już naturalnym głosem.
      —Tak, przyjdę. Przygotuj się — powiedział, naciskając klamkę.
                            ~•~
      Wyszła z sypialni i usiadła na fotelu w pokoju wspólnym. Była zła na siebie za to, że tak naciskała. Chłopcy grali w szachy, jednak gdy zobaczyli nauczycielkę, wstali i pomogli jej dojść do fotela. Była blada i widać było, że coś ją martwi.
      — Co się stało, pani profesor?— zapytał Draco
      — Nic takiego — odpowiedziała. — Nie stawajcie tylko dziś Severusowi na drodze — dodała.
      — Co się stało? — zapytał z zaniepokojeniem Harry.
      — Zapytałam tylko, dlaczego ich nie było — odpowiedziała. — Jednak chyba za mocno naciskałam. Hermiona, gdyby mogła, wybiegłaby, a Severus przeklął na miejscu — mówiąc to, schowała twarz w dłonie.
      — A na co pani tak nalegała? — zapytał Ślizgon.
      — Hermiona miała koszmar, w którym widziała, jak torturują, a następnie zabijają Severusa — wyjaśniła.
      — O kurwa! — wymknęło się Draconowi.
      — Język, panie Malfoy — poprawiła go nauczycielka.
      — Przepraszam.
      — A Hermiona zareagowała dużo gorzej — dodała.
      — Faktycznie — powiedział Draco, masując sobie obolałe czoło.
Milczeli przez dłuższą chwilę. Ciszę przerwał dźwięk otwieranych drzwi do sypialni Hermiony. Automatycznie odwrócili wzrok w tym kierunku. Zobaczyli wściekłego Snape'a, którego spojrzenie było bardziej niebezpieczne, niż bazyliszka. Wszedł do kominka i zniknął w zielonych płomieniach.
      — Faktycznie, wkurzony — powiedział Draco.
      — Oby nie wpadł na niego Albus — powiedziała nauczycielka. — Bo będzie po nim — zażartowała
      — Ja chyba nie pójdę na kolację — powiedział Harry, a pozostała dwójka zaczęła się śmiać. — No co? Nie chcę mu stać na drodze — dodał, uśmiechając się.
      Śmiali się przez dłuższą chwilę, dopóki nie usłyszeli ponownie dźwięku otwieranych drzwi. Spojrzeli w tamtym kierunku i zobaczyli Hermionę. Włosy miała spięte w ciasny kok, po bokach opadały pasma falowanych włosów. Delikatny makijaż maskował jej czerwone od płaczu oczy, choć nie aż tak dokładnie. Miała na sobie czarną sukienkę bez ramiączek. Sprawiała wrażenie delikatnej jak aksamit. Pod biustem miała atłasową kokardę, która go podkreślała. Buty, dobrane kolorystycznie do sukienki, na niewielkim obcasie, dopełniały całość.
      — Przepraszam panią — powiedziała, powodując że osoby w pokoju otrząsnęły się.
      — Nic się nie stało, nie powinnam była nalegać, skoro żadne z was nie chciało o tym mówić — powiedziała z lekkim uśmiechem.
      — Czy to ty, Hermiono? — spytał Harry, patrząc na przyjaciółkę oczami wielkości galeonów.
      — Tak — odpowiedziała pewnie, choć zdziwiło ją trochę to pytanie.
      — Łał! — powiedział Draco. — Ktoś chyba dziś dostanie zawału — dodał.
      — Dobrze, skoro już się napatrzyliście, to chodźcie na kolację, bo zaraz się spóźnimy — powiedziała Hermiona, a McGonagall weszła do kominka, pozostawiając ich samych.
      — Załóż coś jeszcze na siebie — powiedział wybraniec.
      — Tak, bo jeszcze nas Snape przeklnie za to, że pozwoliliśmy ci tak wyjść — wtrącił Draco.
Poszła do swojego pokoju i wyjęła z szafy cienki czarny sweterek, którym idealnie zasłoniła swoje nagie ramiona.
Ruszyli w kierunku Wielkiej Sali. Całą drogę milczeli. Gryfonkę trochę bawił fakt, że chłopcy robią z siebie kogoś na wzór ochroniarzy. Otwierając drzwi do Sali, zdziwili się, że tylko ich brakuje.
      — Ach, witajcie, moi drodzy, siadajcie, siadajcie — przywitał ich dyrektor.
                                  ~•~
        Siedział w Wielkiej Sali obok Minerwy.
      — Przepraszam, że tak wybuchłem - powiedział cicho, by tylko Minerwa go usłyszała. Rzadko kogokolwiek przepraszał, ale był jej winien przeprosiny po tym, co dla niego robiła.
      — Nie przepraszaj, to ja powinnam was przeprosić — powiedziała, delikatnie klepiąc go po plecach.
      — A wyszła z pokoju? — zapytał.
      — Tak — odpowiedziała. — Tylko zawału nie dostań — dodała ciszej.
      — Dlaczego? — zapytał
     —  Spokojnie, jest cała — uspokoiła go.
Rozmowę przerwały osoby wchodzące do sali. Zobaczył ją i nie wiedział, gdzie ma zatrzymać wzrok, żeby nie wyglądał na to, że się na nią bezczelnie gapi. Wyglądała ślicznie, jednak widział, że nadal ma czerwone oczy. Z zamyśleń wyrwał go szept Minerwy.
      — Zawału, to nie dostałeś, ale wytrzeszczu na pewno — powiedziała zgryźliwie.
      — Czepiasz się — odparował.
      — Coś się stało, profesorze? — zapytał Draco, siadając obok Harry’ego.
      — Proszę się nie interesować nie swoimi sprawami, panie Malfoy — powiedział zgryźliwie, patrząc w swój talerz.
      — Severusie, uczniowie się o ciebie martwią, a ty tak się odzywasz — powiedziała Minerwa.
W sali rozbrzmiał głos dyrektora, wszyscy od razu przerwali swoje rozmowy.
      — Witam was, moi drodzy. Zanim zaczniemy, chciałbym życzyć wam wszystkiego dobrego, szczęścia i oczywiście dobrze zdanych owutemów — mówiąc to spojrzał na uczniów siódmego roku. Klasnął w dłonie i na stole pojawiło się jedzenie.
Jedli w ciszy. Po dłuższym czasie każdy był już pochłonięty rozmowami z osobami siedzącymi obok.
      — Panno Granger, cieszę się, że poczuła się pani lepiej — powiedział dyrektor, obserwując ją badawczo.
      — Jest już lepiej, ale jeśli profesor pozwoli, ja już pójdę — powiedziała, zerkając na Severusa, który patrzył na nią.
      — Coś się stało? — zapytał zaniepokojony Harry, który siedział obok McGonagall. Ta zaś sprawiała wrażenie, że zaraz wybuchnie śmiechem.
      — Nic, jestem trochę zmęczona — odpowiedziała dziewczyna.
      — Dobrze, w takim razie dobranoc – powiedział do wychodzącej dziewczyny.
      — Oj, będzie — powiedział Draco, gdy wychodziła z Sali. Harry o mało się nie zakrztusił, Minerwa powstrzymywała się od wybuchnięcia niekontrolowanym śmiechem, a Severus tylko prychnął, poirytowany. Pozostali patrzyli na nich, jakby dopiero uciekli ze Świętego Munga. Zniecierpliwiony Albus nie wytrzymał.
      — Co się stało, Minerwo? — zwrócił się do nauczycielki.
      — Nic, Albusie — powiedziała, tłumiąc śmiech.
      — My też już pójdziemy — powiedział Harry, klepiąc Ślizgona na znak, że dłużej tu nie wytrzyma.
      — Dobranoc, chłopcy — powiedział dyrektor.
      — Dobranoc, dyrektorze — powiedzieli razem i wyszli szybkim krokiem.
      Po krótkiej chwili w sali zostali tylko Severus, Minerwa, która wciąż powstrzymywała się od śmiechu i Albus, nierozumiejący nic z tej sytuacji.
      — Severusie, znalazłeś książkę, której szukałeś? — zapytał.
      — Niestety nie — odpowiedział zwykłym głosem, powodując u profesorki kolejną falę zduszonego śmiechu.
     — Wszystko w porządku, Minerwo? — zapytał Albus
      — Tak, to przez tę magię Świąt — odpowiedziała
      — Święta, to wspaniały okres, można dzielić się dobrymi nowinami — powiedział Albus.
      — Racja — przytaknęła.
      — Ja już pójdę, jeszcze ten pozytywny nastrój Minerwy przejdzie na mnie — powiedział zgryźliwie Severus.
      — Oczywiście, dobranoc, chłopcze.
      — Kolacja była pyszna, jednak ja też już będę się zbierać, mam jeszcze coś do zrobienia — powiedziała Minerwa.
      — Dobranoc.
      — Dobranoc, Albusie.
      — Przepraszam jeszcze, dowiedziałaś się może, czemu panna Granger zareagowała tak na ten koszmar? — zapytał staruszek
      — Ponieważ był inny.
      — Jaki? — zapytał zaciekawiony.
      — Nie wiem. Tylko ona wie, nie chciała nikomu nic więcej powiedzieć — skłamała.
      — Dobrze, jeszcze raz dobranoc, Minerwo.
      — Dobranoc, Albusie — powiedziała na odchodnym. 
                                  ~•~
Siedzieli w pokoju wspólnym.
— Możecie przestać się tak szczerzyć? — zapytała Hermiona.
— Nie — odpowiedzieli jednocześnie.
— Jesteście okropni — dodała.
    — Wiemy — odpowiedzieli równocześnie i zaczęli się śmiać.
    — Zachowujecie się jak bliźniacy.
    — Wcale nie — spojrzeli na siebie z oburzeniem, a Hermiona zaśmiała się,
Milczeli przez dłuższą chwilę, jednak dziewczyna nie wytrzymała ciszy.
    — Skoro macie tak milczeć, to ja idę do siebie — powiedziała.
    — Czyli gdzie? — zażartował Draco.
    — Do swojego pokoju — sprecyzowała.
    — Nie denerwuj się — powiedział Draco — bo nas Snape przeklnie, że cię wkurzamy — przekomarzał się z nią.
    — Darujcie sobie — powiedziała, wchodząc do pokoju.
    Do okna w pokoju chłopców zaczęła pukać dziobem sowa. Draco podszedł do okna, uchylając je tak, by sowa mogła wlecieć.
Ptak wylądował na stoliku, naprzeciw miejsca, gdzie siedział Ślizgon. Do nóżki miał przywiązany liścik; Draco od razu po niego sięgnął. Nie mógł ukryć zdziwienia, gdy zobaczył, że list był od Mistrza Eliksirów.
    — Nie zgadniesz, od kogo jest ta sowa — powiedział, spoglądając na Harry'ego, który patrzył  z zaciekawieniem na kawałek pergaminu.
    — No mów, a nie pytasz.
    — Od Snape'a .
    — Co? No czytaj, co tam napisał — ponaglał go Harry.
    — Prosi, bym przekazał Hermionie, że ma od jutra wznowione praktyki.
    — To się wścieknie. I Snape będzie miał przekichane.
    — Idziesz jej to powiedzieć?
    — Muszę, bo inaczej to ja będę musiał bać się Snape'a — powiedział Draco, kierując się w stronę pokoju Gryfonki.

11 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :D mam nadzieję że szybko pojawi się kolejny ;) Życzę dużo weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny, naprawdę. Z każdym rozdziałem zaciekawiasz mnie coraz bardziej. Mam nadzieję że kolejny rozdział pojawi się szybko ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział genialny nie moge pisac wiec reszta potem ;)
    Kornelia

    OdpowiedzUsuń
  4. Cud, miód i orzeszki! Wspaniałości :3
    Z każdym rozdziałem jest coraz bardziej niesamowicie. Szczerzyłam się do monitora jak wariatka, czytając to.
    Odnoszę dziwne wrażenie, że Albus coś podejrzewa. Harry i Draco są superaśni, tacy zabawni i w ogóle. Minnie powinna troszeczkę zwolnić, bo jeszcze nam na zawał padnie i co wtedy?
    A co do naszej ukochanej pary... om nom nom XD Najlepsi! Moim zdaniem to, że Sev się tak martwi jest przeurocze. Niech się kochają i będą szczęśliwi. Amen.
    Duuuużo Weny i czasu na pisanie.
    Pozdrawiam gorąco i bardzo niecierpliwie,
    bullek ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny :)
    Pozdrawiam i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedna Hermiona :’(
    Kurczę, nie dziwię się, że się Severus zdenerwował, choć trochę przesadził.
    Natomiast po Minerwie spodziewałabym się raczej subtelnego zrozumienia, pokręcenia głową i wyjścia z pokoju, a nie parcia do przodu z gracją słonia w składzie porcelany. To mi do niej nie pasuje i byłam na nią zła za coś takiego. Takiego zachowania mogłabym się spodziewać po Harrym, Draconie czy Ronie, ale nie po niej.
    Kolacja to po prostu jeden wielki majstersztyk XD Kocham te ich przekomarzanki i gry słowne xD „Oj, będzie”! xD Draco, Draco… :P
    W sumie co tu dużo mówić, pięknie jak zwykle :)
    Pozdrawiam i życzę weny
    always

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  8. Błagam dodaj coś nowego :-(

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział! Ale jestem wściekła na Mimi, za to, że tak naciskała i w ogóle... no i chłopcy mają ubaw haha....
    Hermiona na pewno się wścieknie... lub gorzej... ciekawe, co wykombinuje, bo wątpie żeby wszystko było... hmmm... normalnie?
    no i oczywiście nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;D
    Mi też trochę gorzej idzie, zwłaszcza, że dopiero wróciłam z oazy i zaczęłam pisać...
    Życzę ci weny, no i zapraszam do siebie:
    http://together-forever-hgss.blogspot.com
    ~~Civetta

    OdpowiedzUsuń