piątek, 14 lutego 2014

Miniaturka



   Witajcie,
   Z powody drobnych problemów rozdział pojawi się z opóźnieniem za co bardzo przepraszam. W zamian - na Walentyki, napisana specjalnie dla Was miniaturka. Mam nadzieję, że się Wam spodoba :)

    Odkąd przestał spotykać się z kobietą, którą pokochał po raz pierwszy od śmierci Lily minęło już sześć lat, wojna zakończyła się osiem lat temu, a on nareszcie był wolny od podwójnego życia, jakie wtedy wiódł. Jego jedyną obawą po śmierci Voldemorta była zbyt duża chęć zemsty pozostałych Śmierciożerców, bał się, że któryś z nich mógłby ją skrzywdzić, przez niego. Tego, nie wybaczyłby sobie nigdy. Rozstał się z nią nie dlatego, że chciał, a dlatego, że musiał. Tylko w ten sposób mógł zapewnić jej bezpieczne życie. Nie raz widział ją na spotkaniach Zakonu. Działał w nim tylko ze względu na pozostałych popleczników Voldemorta.
    Może to nie zemsty bał się najbardziej i wyrządzenia jej krzywdy, lecz tego że przez niego mogła zmarnować swoje życie, przyszłość. Byli ze sobą trochę ponad rok i mimo to nie mógł bez niej żyć. Po raz kolejny pękło mu serce, które w całym życiu nie miało zbyt wielu powodów i okazji do radości. Znów stracił kobietę, którą kochał. W jej oczach zawsze widział ciepło, miłość, troskę i iskierki pożądania. Oczy, które nie potrafiły ukrywać uczuć, odzwierciedlające to, co działo się w głębi ich właścicielki. Oczy, które pewnego dnia zrobiły się smutne, puste, prócz bólu który je wypełniał. Wciąż pamiętał, jakby to było zaledwie wczoraj, jak po jej lekko zarumienionych policzkach spływały łzy, których sam był przyczyną. Gdyby mógł cofnąć czas, nie pozwoliłby jej odejść ani nie powiedziałby słów, które prześladowałyby go przez całe życie.
    Teraz siedział w zatęchłym mieszkaniu, pozbawionym ciepła i radości jakie panowały tu kiedy mieszkała z nim jego Panna-Wiem-To-Wszystko-I-Jeszcze-Więcej-Niż-Ty. W dłoni trzymał szklankę z bursztynowym płynem. Na stole walało się już kilka pustych butelek. Wciąż daleko było mu do upicia się, a dzisiaj przypadała rocznica jego głupoty. Czuł do siebie jedynie wstręt, kiedy myślał jak ona musi się teraz czuć.

***

    Przez okno pokoju pewnej kobiety wpadały promienie słońca, które powinny zwiastować piękny dzień, pełen cudownych niespodzianek, jednak nie było tak w jej przypadku. Gdy tylko się obudziła opuściła ją cała energia, a uśmiech znikł. Dzisiaj mijał kolejny rok kiedy jej serce rozpadło się na drobne kawałeczki. Nie chciała wspominać mężczyzny, którego kochała, kocha i będzie kochać. Brakowało jej czarnych, nieprzeniknionych oczu, przypominających pełne wdzięku, krucze skrzydła, miękkich w dotyku włosów, które okalały bladą twarz. Nigdy nie była w stanie odczytać przepełniających go emocji z wyrazu jego twarzy. Zawsze lubiła patrzeć jak przygotowuje eliksiry. Wszystkie jego ruchy były dokładnie przemyślane, wyważone, precyzyjne, w każdym calu. Miała tylko jedną okazję, by się temu przyglądać - podczas wojny Dumbledore wyznaczył ich dwójce zadanie polegające przygotowywaniu eliksirów dla Zakonu. Właśnie wtedy zaczęli się do siebie powoli zbliżać.
    Rozmyślania przerwało jej pukanie do drzwi.
    — Wejdź — zawołała, a chwilę po tym do środka zajrzała Ginny. Po rozstaniu z Severusem mieszkała razem z nią i Harrym.
    — Miona... — zaczęła, ale widząc, znów, pogrążoną w myślach kobietę podeszła i usiadła obok niej na łóżku — Może gdzieś wyjdziemy? — spytała głośniej, przywracając ją do rzeczywistości.
    — Nie mam na to ochoty — mruknęła, spoglądając przez okno. Właśnie w ten dzień Ginny robiła wszystko żeby tylko nie myślała o Severusie.
    — Musisz wyjść, pójdziemy na zakupy, zrobimy sobie babski dzień, będzie fajnie! — przekonywała — Bądź gotowa za godzinę.
    — Gin... — próbowała zaprzeczyć, ale wiedziała że Ginny podjęła już decyzję za nią — Niech będzie — odparła zrezygnowana.

    Niedługo po tym krążyły już w mugolskim centrum handlowym. Po zakupach teleportowały się do Hogsmeade na kremowe piwo. Miona uznała to za dziwne, ale ani razu nie pogrążyła się w swoich niemal wisielczych myślach. Miały już wracać do domu kiedy Hermiona wpadła na pewien pomysł.
    — Skoro już tu jesteśmy, to może wpadłabym do Severusa? — Ginny natychmiast zerknęła na nią zaniepokojona. Widziała jak wielką ochotę ma na to jej przyjaciółka.
    Chciała go zobaczyć, chociaż przez chwilę, usłyszeć niski, mrukliwy głos, nigdy na nią nie krzyczał, zawsze po zajęciach spokojnie jej wszystko tłumaczył, jeśli była taka potrzeba. Zobaczyła go od strony, której nikt nie znał, nawet uczniowie postrzegali go jako Dupka z lochów jako zwykłego nauczyciela.
    — Nie wiem, czy to dobry pomysł Mionka — zaooponowała Ginny.
    — Idź do domu, zajmij się dzieciakami, a ja spróbuję z nim porozmawiać. Po postu muszę, Gin. Muszę   powtórzyła z naciskiem. Ginny westchnęła.
    — Jak chcesz, ale żeby potem(powt.) nie było, że ja cię nie ostrzegałam. Umywam od tego ręce — dodała,  a następnie znikła z cichym pyknięciem, towarzyszącym teleportacji.
    Hermiona jeszcze przez chwilę stała w miejscu, przyglądając się wznoszącemu się w oddali zamkowi. Po ukończeniu szkoły nadal tam mieszkała więc znała zaklęcie otwierające bramę. Idąc w stronę wejścia w duchu modliła się, by nikt jej nie dostrzegł. Chciała jak najszybciej znaleźć się w podziemnych korytarzach i z nim porozmawiać, nie prosiła o wiele.
    Zatrzymując się przed lochami wzięła głęboki wdech i zapukała.

***

    Siedział w fotelu, kiedy usłyszał pukanie. Obawiając się, że to jakiś uczeń szybko wypił eliksir, aby odzyskać jasność umysłu. Odczekał chwilę, aż zacznie działać. Już otwierając drzwi wiedział, że dobrze postąpił. Zamarł w połowie ruchu, nie wiedząc co zrobić.
    — Mogę wejść? — zapytała, przekrzywiając lekko głowę na bok. Skinął jedynie i przepuścił ją w progu. Oboje usiedli w fotelach.
    — Co cię sprowadza? — powiedział, przerywając niezręczną ciszę.
    — Chciałam spytać się tylko o jedną rzecz, ostatnim razem nie dałeś mi szansy. Znów tylko skinął głową — Czemu nie dałeś mi prawa wyboru i zdecydowałeś za mnie?
    Co miał jej odpowiedzieć? Spodziewał się takiego pytania, ale mimo wszystko nie wiedział jak, co powiedzieć. Teraz przynajmniej miał okazję to naprawić, bardziej tego zniszczyć już się chyba nie dało.
    — Tak naprawdę, sam nie jestem pewny. Pragnienie żebyś była bezpieczna było najsilniejsze i najważniejsze. Po wojnie wielu Śmierciożerców pozostało w ukryciu i tylko czekała na sposobność żeby się na mnie zemścić, a najszybszym na to sposobem było skrzywdzenie ciebie. To była najgorsza i najbardziej bolesna decyzja w moim życiu, ale podjęta z myślą o tobie.
    — Potraktowałeś mnie jak dziecko, które nie ma prawa wyboru — wtrąciła, kręcąc głową i ocierając łzy z kącików oczu.
    — Wiem, że nic nie może mnie usprawiedliwić, ale przy Potterze jesteś dużo bezpieczniejsza niż przy mnie... — Nie czekając aż skończy, wstała i przytuliła go do siebie. Poczuła, że znów żyje.
    Zaskoczony zachowaniem Hermiony nie odsunął jej od siebie. Długo czekał, by dotknąć jej jeszcze choćby raz.
    — Po za tym nie darowałbym sobie tego, gdyby coś ci się stało. Już raz zabili kobietę, którą kochałem i nie chcę, by stało się to po raz drugi. Zniszczyłbym wszystkich podejrzanych, cały świat, jeśli taka byłaby cena, a na koniec skończyłbym z sobą samym — Hermiona spojrzała na niego z niedowierzaniem.
    — Dlaczego? — Patrzyła prosto w czarne oczy, które tak uwielbiała.
    — Bo cię kocham i już nigdy nie pozwolę ci odejść — wyszeptał. Przytulił ją najmocniej jak tylko potrafił.
    Czuła, że zacznie płakać. Już nie ze smutku, bólu, ale ze szczęścia, które ją przepełniało. Nikogo nie kochała tak mocno jak jego. Rzadko przyznawał się do błędów, a jeśli już to robił - mówił to jedynie Hermionie, nikomu innemu.
    — Też cię kocham Severusie i już na zawsze będziesz na mnie skazany — powiedziała z chytrym uśmieszkiem. Stanęła na palcach i musnęła ustami jego chłodne, wąskie wargi.
    Nie mógł uwierzyć w to co usłyszał, a tym bardziej w to, co się właśnie działo. Nie czekając ani chwili dłużej pogłębił pocałunek.

***

    Obudziła się rano, radosna i wypoczęta jak nigdy wcześniej. Obok niej, w najlepsze spał Severus. Uśmiechnęła się na samą myśl o nocy i wczorajszym dniu. Już dawno nie czuła się tak szczęśliwa jak teraz. Nagle, przerażona zerwała się z łóżka, przypominając sobie o Ginny.
    — Coś się stało? — spytał zaniepokojony Severus.
    — Wszystko w porządku, zapomniałam napisać do Ginny, pewnie się zamartwia — wyjaśniła.
    — Rozumiem — odpowiedział, wstając. Przytulił ją od tyłu, wtulając twarz w jej włosy. W końcu z jego serca spadł ciężki kamień, pozostawiając go wolnym od wszelkich zmartwień.

***

Teraz miała go tylko i wyłącznie dla siebie. Nie ważne, co będzie się działo, od tej chwili może na nim polegać, a on na niej. Nikomu nie pozwoli zniszczyć ich wspólnego szczęścia.

***

Miesiąc po tym jak wszystko sobie wyjaśnili, wzięli ślub. Początkowo Harry nie mógł zrozumieć jakim cudem tak szybko mu wybaczyła, ale później stało się dla niego ważniejsze, że Hermiona znów jest szczęśliwa w życiu. Nadchodziły były drugie urodziny ich synka, Lucasa. Severus uważał, że to przez jego głupotę stracili sześć lat wspólnego życia, ale teraz wszystkie niepowodzenia były już za nimi. Nie mógł się już doczekać kiedy, za miesiąc, na świat przyjdzie ich córka Evie. Kochał to życie ponad wszystko.

6 komentarzy:

  1. To takie urocze i wzruszające X3
    Kocham ♥

    /bullek

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, z tej strony Nearyh z betowanie.
    Flightless zakończyła z dniem dzisiejszym okres próbny, dlatego prosiłabym o przesłanie opinii na temat współpracy na mojego maila: fufikomanka@buziaczek.pl
    Opinie będę rozpatrywała do 25.02.14, kiedy to zadecyduję, czy Flightless pozostanie w załodze lub też nie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszyscy piszą Sevmione na Walentynki ♥
    Świetnie ci to wyszło. Uwielbiam takiego Severusa, Severusa, który jest taki opiekuńczy i zrobi wszystko dla swojej kobiety, nawet jest w stanei poświęcić samego siebie, byleby jej nic się nie stało! ♥
    Jednym słowem - cud, miód i fasolki wszystkich smaków! :D
    Pozdrawiam i życzę weny :***
    always
    U mnie też coś Walentynkowego - miniaturka :D
    http://always-said-snape.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z always. Sevmione, Sevmione jest wszędzie :D
    Miniaturka bardzo mi się podobała! Taka radosna, od razu poprawia człowiekowi humor ;3
    W najbliższym czasie zabiorę się za Twoje opowiadanie, a chwilowo dodaje do ulubionych:)
    Dziękuje za wpis u siebie.
    Pozdrawiam i weny!
    Czarna

    OdpowiedzUsuń