Kolejny rozdział gotowy! Mam nadzieję, że tak jak poprzednie, przypadnie Wam do gustu. Rozdział ze szczególną dedykacją dla niecierpliwej Bullek :)
Trzymajcie się cieplutko i do następnego :3
Tora no Hana
Listopad mijał, a z nim Hermiona powoli
wracała do codzienności znów stając się Panną-Wiem-To-Wszystko. Wolny czas
spędzała w pokoju wspólnym prefektów w towarzystwie Draco i Harry'ego, który po
mało przyjemnych i drastycznych w skutkach wydarzeniach, cały czas u nich
przesiadywał. W niewiadomy sposób uczniowie dowiedzieli się, że Ron został
zawieszony, zauważyli jego nieobecność, a po usłyszeniu tej nowiny zasypali
Harry’ego gradem pytań, co bardzo zniechęciło go do mieszkania w wieży
Gryffindoru. W końcu, pewnego dnia, kiedy któraś z kolei osoba spytała go o
Rona, nie wytrzymał i poprosił dyrektora o pozwolenie zamieszkania w wieży
prefektów naczelnych, jeśli oni na to pozwolą.
Dumbledore zgodził się, choć niechętnie.
Przy podejmowaniu decyzji brał okoliczności, które sprawiły, że chłopak czuje
się obco we własnym dormitorium.
Natomiast Hermiona zaraz po zakończeniu
lekcji schodziła do lochów na dodatkowe eliksiry. Mimo że z początku miała mieć
je jedynie trzy razy w tygodniu, uważała że to za niewystarczającą ilość. Na
początku kroiła tylko składniki żeby zaprzestała zbyt mocno skupiać się na tym,
co i jak robi, by poczuła że nóż jest przedłużeniem ręki i jej integralną
częścią. Za każdym razem gdy przychodziła Mistrz Eliksirów pokazywał jej coraz
to nowsze i trudniejsze eliksiry. Podczas pracy nie raz i nie dwa nastąpił
wybuch, podczas którego gdyby nie refleks Snape’a Hermiona najpewniej
straciłaby głowę, jeśli nie więcej. Dzięki tym zajęciom stali się dla siebie
bliżsi niż kiedykolwiek, nawzajem obserwowali się podczas pracy.
Na lekcjach oczywiście nie było tak korowo. Za każdym razem, gdy
nauczyciel robił przytyk na temat jej eliksiru, który wykonywała nie zwracała
na to najmniejszej uwagi. Wiedziała, że jej eliksiry są idealne chociażby ze
względu, że z dnia na dzień coraz trudniejsze wywary sprawiały jej coraz mniej
kłopotów.
A koszmary – jak były tak zostały, nawet jeśli wiedziała że tuż
obok, w sąsiednim pokoju śpi Harry i Draco, nie czuła się bezpieczniej. Co
gorsza, nasiliły się, a Snape był wzywany częściej niż dotychczas. Wszyscy
podejrzewali, że miało to związek z tym co stało się w październiku, ale nikt
nie wypowiedział tych słów na głos. Ku ich zdumieniu ten trop okazał się
błędny, dziewczyna potrafiła o tym mówić, wciąż drżała, a za każdym razem jej
głos był silniejszy, a przerażenie zastępowała wściekłość na własną
bezbronność. Ciężko było jej się z tym pogodzić, ale z dnia na dzień było co
raz lepiej nawet jeśli nie mogła przebywać z Ronem w jednym pomieszczeniu. Gdy
na ostatnim spotkaniu Zakonu zobaczyła go w Norze, bez namysłu weszła z
powrotem do kominka wracając do Hogwartu. Nie obeszło się przy tym bez narzekań
innych członków na temat jej zachowania, a niektórych irytował fakt, że ani
Snape, ani Minerwa i Dumbledore nie chcieli niczego tłumaczyć, a Weasley’owie
przystali, że lepiej będzie jak nikt się o tym nie dowie. Snape mimo przemożnej
chęci pójścia wtedy za Hermioną został na zebraniu nie chcąc dać kolejnego
powodu do plotek. Nie martwił się wiedząc, że Draco jest w pokoju wspólnym
gotowy w każdej chwili jej pomóc.
Gdy zebranie się skończyło, profesor McGonagall, Snape, dyrektor i oczywiście Harry, który tam mieszka od pewnego czasu, pojawili się w pokoju spytać czy wszystko jest już dobrze, odpowiedzią Draco były drzwi do sypiali Hermiony, w której spała. Jedyne, co ich wszystkich martwiło to bezustanne koszmary. Nie wiedzieli co mogło sprawić zeby nareszcie zasnęła spokojnie bez zażywania eliksirów.Wypróbowali nawet pomysł, na który wcześniej wpadli, jednak ani przy Harry'm ani przy Draco nie spała spokojnie.
Gdy zebranie się skończyło, profesor McGonagall, Snape, dyrektor i oczywiście Harry, który tam mieszka od pewnego czasu, pojawili się w pokoju spytać czy wszystko jest już dobrze, odpowiedzią Draco były drzwi do sypiali Hermiony, w której spała. Jedyne, co ich wszystkich martwiło to bezustanne koszmary. Nie wiedzieli co mogło sprawić zeby nareszcie zasnęła spokojnie bez zażywania eliksirów.Wypróbowali nawet pomysł, na który wcześniej wpadli, jednak ani przy Harry'm ani przy Draco nie spała spokojnie.
***
Początek grudnia,
za oknem pojawiły się pierwsze płatki śniegu, a z nim myśl która nie dawała
Hermionie spokoju. Święta. W tym roku miała je spędzić w zamku. Pierwszy raz
odkąd pamięta, spędzi je bez rodziców. Zaczęła mniej czasu przebywać w
świątecznie udekorowanym pokoju wspólnym, udając się do jedynego, niezmiennego
miejsca w całym zamku – do lochów. Była wdzięczna, że Snape jej nie wyganiał
ani nie krzyczał, nawet jeśli o mało nie wysadziła pracowni w powietrze. Pomimo
przeraźliwego chłodu wdzierającego się pod wszystkie warstwy ubrań czuła się
tutaj w pewnym sensie bezpiecznie. Po skończonym dniu korzystała z sieci fiu, a
po drugiej stronie zawsze czekali na nią chłopcy.
— Czy ty się aby czasami nie przemęczasz? — spytał Harry pewnego wieczora lustrując od stóp do głów.
— Nie. To sprawia mi swego rodzaju przyjemność. Przy tworzeniu eliksirów zapominam co mnie otacza...
— Tylko o nas nie zapomnij — wtrącił żartobliwie Draco
— Nie zapomnę — odparła z uśmiechem, rozbawiona tą myślą — Liczy się wtedy tylko eliksir. Nic nie jest w stanie mnie wtedy rozproszyć - powiedziała patrząc na chłopaków.
— Jest coś, a raczej ktoś, kto cię nie rozprasza?- zaśmiał się Ślizgom.
— Wcale nie — zaprzeczyła zarumieniona. Fakt, jedyną osobą która ją stał się pewien mroczny gość. A jego oczy to wielka tajemnica, której jeszcze nie rozgryzła. Długie i zwinne palce, będące wstanie zrobić wszystko z prostych składników, pomyślała. Z zamyślenia wyrwał ją śmiech współlokatorów.
— Oczywiście że nie — zakpił Harry
— A ta zarumieniona twarzyczka to na odpowiedz na moja wspaniałą urodę? — zapytał Draco gładząc się po policzku.
— Wypchajcie się — powiedziała rozbawiona, dumnie unosząc głowę i starając się zachować resztki honoru.
— Dobrze, ale ja tylko mowie o moich własnych spostrzeżeniach — powiedział Draco.
— Tłumacz sobie tłumacz, a i tak nic nie wiesz — powiedziała Hermiona idąc do swojego pokoju.
— Czy ty się aby czasami nie przemęczasz? — spytał Harry pewnego wieczora lustrując od stóp do głów.
— Nie. To sprawia mi swego rodzaju przyjemność. Przy tworzeniu eliksirów zapominam co mnie otacza...
— Tylko o nas nie zapomnij — wtrącił żartobliwie Draco
— Nie zapomnę — odparła z uśmiechem, rozbawiona tą myślą — Liczy się wtedy tylko eliksir. Nic nie jest w stanie mnie wtedy rozproszyć - powiedziała patrząc na chłopaków.
— Jest coś, a raczej ktoś, kto cię nie rozprasza?- zaśmiał się Ślizgom.
— Wcale nie — zaprzeczyła zarumieniona. Fakt, jedyną osobą która ją stał się pewien mroczny gość. A jego oczy to wielka tajemnica, której jeszcze nie rozgryzła. Długie i zwinne palce, będące wstanie zrobić wszystko z prostych składników, pomyślała. Z zamyślenia wyrwał ją śmiech współlokatorów.
— Oczywiście że nie — zakpił Harry
— A ta zarumieniona twarzyczka to na odpowiedz na moja wspaniałą urodę? — zapytał Draco gładząc się po policzku.
— Wypchajcie się — powiedziała rozbawiona, dumnie unosząc głowę i starając się zachować resztki honoru.
— Dobrze, ale ja tylko mowie o moich własnych spostrzeżeniach — powiedział Draco.
— Tłumacz sobie tłumacz, a i tak nic nie wiesz — powiedziała Hermiona idąc do swojego pokoju.
***
Obudziła się rano z o dziwo dobrym humorem
jak po kolejnej nocy pełnej koszmarów. Wstała przeciągając się, weszła do
łazienki skorzystać z porannej toalety. Po szybkim prysznicu założyła na siebie
szkolne szaty i zaczeka pakować swoje rzeczy. Za nim wyszła z pokoju, jednym
ruchem różdżki pościeliła łóżko. Wchodząc do pokoju wspólnego zobaczyła
smutnego Ślizgona siedzącego na kanapie. Usiadła obok niego przez chwilę
milcząc, czekając aż sam zacznie.
— Co się stało? — spytała, a on spojrzał na nią ze smutkiem w oczach.
— Dostałem list od matki — mówiąc to podał jej list.
Draco,
W tym roku po świętach dołączysz jak każdy z naszej rodziny do grona Czarnego Pana. Pod czas uroczystości zostaniesz naznaczony Mrocznym Znakiem. Ojciec jest z ciebie dumny, nie spraw mu zawodu.
P.S. chce dla ciebie jak najlepiej. Podejmij właściwą decyzję dla siebie i twojej przyszłości. Jednak, jeśli wybierzesz, że nie chcesz być po stronie Czarnego Pana, oznacza to że nie będziesz już dłużej Malfoy'em, ojciec nie będzie wstanie ci tego wybaczyć.
Kocham cię,
— Co się stało? — spytała, a on spojrzał na nią ze smutkiem w oczach.
— Dostałem list od matki — mówiąc to podał jej list.
Draco,
W tym roku po świętach dołączysz jak każdy z naszej rodziny do grona Czarnego Pana. Pod czas uroczystości zostaniesz naznaczony Mrocznym Znakiem. Ojciec jest z ciebie dumny, nie spraw mu zawodu.
P.S. chce dla ciebie jak najlepiej. Podejmij właściwą decyzję dla siebie i twojej przyszłości. Jednak, jeśli wybierzesz, że nie chcesz być po stronie Czarnego Pana, oznacza to że nie będziesz już dłużej Malfoy'em, ojciec nie będzie wstanie ci tego wybaczyć.
Kocham cię,
Mama
— Co zamierzasz zrobić? — spytała nie pewnie patrząc na list.
— Nie wiem? — odpowiedział bardziej pytając niż stwierdzając, z głową spuszczoną w dół, którą podpierał na dłoniach.
Powoli zbliżyła się do niego, uniosła głowę skłaniając go tym samym by na nią spojrzał.
— Nie jestem w stanie skrzywdzić kogokolwiek, kto nie zasłużył na cierpienie. A z drugiej strony stoi mój ojciec oczekując ode mnie właśnie tego.
— Co zamierzasz zrobić? — spytała nie pewnie patrząc na list.
— Nie wiem? — odpowiedział bardziej pytając niż stwierdzając, z głową spuszczoną w dół, którą podpierał na dłoniach.
Powoli zbliżyła się do niego, uniosła głowę skłaniając go tym samym by na nią spojrzał.
— Nie jestem w stanie skrzywdzić kogokolwiek, kto nie zasłużył na cierpienie. A z drugiej strony stoi mój ojciec oczekując ode mnie właśnie tego.
— Draco, cokolwiek
postanowisz, zaakceptuję to — powiedziała Hermiona
— Matka dała mi wybór, ale jeśli wybiorę tą drugą opcję to mnie wydziedziczą — powiedział uśmiechając się, nagle znajdując w sobie nowe pokłady siły.
— To jaką podejmiesz decyzję ? — spytała niepewnie.
— Czuję w kościach, że komuś się to nie spodoba, ale raz się żyje — uśmiechnął się.
— Musisz to przemyśleć. Żebyś nie żałował tej decyzji przez cale życie jak pewnie żałuje...-urwała, przypominając sobie dzień, gdy znalazła Snape'a na błoniach. Nie była by wstanie tego znieść jeśli on miałby cierpieć tak samo.
— Jak Snape — dokończył za nią Draco. Zerknął ku niej, a w jej oczach lśniły łzy.
— Hermiona ja już dawno podjąłem decyzję. I ona się nie zmieniła — powiedzial pewnie.
— I jaka jest? — spytała nerwowo.
— Ojciec mnie wydziedziczy, pewnie będę musiał zmienić nazwisko, ale mam to gdzieś. Jestem z ich krwi, ale nigdy nie będę taki jak oni — odpowiedział stanowczo.
— Czyli?
— Nie jadę na święta do domu — rzucił z uśmiechem.
— Naprawdę? — spytała z niedowierzaniem.
— Matka dała mi wybór, ale jeśli wybiorę tą drugą opcję to mnie wydziedziczą — powiedział uśmiechając się, nagle znajdując w sobie nowe pokłady siły.
— To jaką podejmiesz decyzję ? — spytała niepewnie.
— Czuję w kościach, że komuś się to nie spodoba, ale raz się żyje — uśmiechnął się.
— Musisz to przemyśleć. Żebyś nie żałował tej decyzji przez cale życie jak pewnie żałuje...-urwała, przypominając sobie dzień, gdy znalazła Snape'a na błoniach. Nie była by wstanie tego znieść jeśli on miałby cierpieć tak samo.
— Jak Snape — dokończył za nią Draco. Zerknął ku niej, a w jej oczach lśniły łzy.
— Hermiona ja już dawno podjąłem decyzję. I ona się nie zmieniła — powiedzial pewnie.
— I jaka jest? — spytała nerwowo.
— Ojciec mnie wydziedziczy, pewnie będę musiał zmienić nazwisko, ale mam to gdzieś. Jestem z ich krwi, ale nigdy nie będę taki jak oni — odpowiedział stanowczo.
— Czyli?
— Nie jadę na święta do domu — rzucił z uśmiechem.
— Naprawdę? — spytała z niedowierzaniem.
— Tak —
odpowiedział pewnie
— Trzeba powiedzieć o tym Snape'owi — powiedziała do chłopaka
— Nie muszę — wzruszył ramionami — Bo rozmawiał już ze mną jakiś czas temu. Wiedział że list to tylko kwestia czasu i chciał wiedzieć jaką decyzję podjąłem. Powiedziałem mu, a on już mnie tym nie męczył. Choć w jego oczach zobaczyłem strach i ból. Czego często nie ukazuje.
— Dobrze — powiedziała wstając — Chodź bo spóźnimy się na eliksiry. Śniadanie i tak już przegapiliśmy.
— To chodź.
Wzięli swoje rzeczy i szybko zaczęli schodzic na dół. W drodze do lochów spotkali dyrektora.
— Dzień dobry panno Granger i panie Malfoy.
— Dzień dobry dyrektorze- odpowiedzieli chórem.
— Zastanawiam się czemu nie było państwa na śniadaniu? — spytał dyrektor. Milczeli.
— Ważne sprawy jak rozumiem — uśmiechnął się.
—Tak — odpowiedzieli wymieniając spojrzenia.
— Chcę żebyście po lekcjach przyszli do mnie
— Dobrze, a coś się stało? — spytała Hermiona
— Nie. idźcie teraz na lekcje bo inaczej się spóźnicie.
— Już idziemy — powiedział Draco
Doszli do sali i od razu usłyszeli znany im glos, a raczej warknięcie.
— Wchodzić — warknął nauczyciel otwierając drzwi pracowni.
— Trzeba powiedzieć o tym Snape'owi — powiedziała do chłopaka
— Nie muszę — wzruszył ramionami — Bo rozmawiał już ze mną jakiś czas temu. Wiedział że list to tylko kwestia czasu i chciał wiedzieć jaką decyzję podjąłem. Powiedziałem mu, a on już mnie tym nie męczył. Choć w jego oczach zobaczyłem strach i ból. Czego często nie ukazuje.
— Dobrze — powiedziała wstając — Chodź bo spóźnimy się na eliksiry. Śniadanie i tak już przegapiliśmy.
— To chodź.
Wzięli swoje rzeczy i szybko zaczęli schodzic na dół. W drodze do lochów spotkali dyrektora.
— Dzień dobry panno Granger i panie Malfoy.
— Dzień dobry dyrektorze- odpowiedzieli chórem.
— Zastanawiam się czemu nie było państwa na śniadaniu? — spytał dyrektor. Milczeli.
— Ważne sprawy jak rozumiem — uśmiechnął się.
—Tak — odpowiedzieli wymieniając spojrzenia.
— Chcę żebyście po lekcjach przyszli do mnie
— Dobrze, a coś się stało? — spytała Hermiona
— Nie. idźcie teraz na lekcje bo inaczej się spóźnicie.
— Już idziemy — powiedział Draco
Doszli do sali i od razu usłyszeli znany im glos, a raczej warknięcie.
— Wchodzić — warknął nauczyciel otwierając drzwi pracowni.