Hej! :)
Słowem wstępu, za nim przejdę do właściwego tematu notki chciałabym się z Wami serdecznie przywitać - witajcie, rozgośćcie się i zostańcie na dłużej :) Krótko, nie owijając w bawełnę, nie gryzę i nie mam takiego zamiaru, więc możecie śmiało do mnie pisać z wszelkimi sugestiami, ewentualnie zażaleniami :D Piszę dla Was, więc będę wdzięczna chociażby za krótki, mały komentarz. Nic tak nie motywuje do dalszego pisania jak nowy komentarz! :)
To moje pierwsze opowiadanie, więc mam szczerą nadzieję że przypadnie Wam do gustu.
Bez zbędnego gadania, zapraszam do czytania! :)
~*~*~*~*~*~
Po szóstym roku w Hogwarcie zaczęły się wyczekiwane przez
wszystkich wakacje. Harry, woląc nie narażać Dursley'ów na niebezpieczeństwo,
nawet jeśli z wzajemnością się nienawidzili, spędził je w Norze w towarzystwie
jak zwykle żywiołowej rodziny Rona. Natomiast Hermiona, wbrew naleganiom
przyjaciół postanowiła je spędzić z rodzicami we własnym, przytulnym domu. Głowę
co raz częściej zaprzątały myśli dotyczące ich bezpieczeństwa w czasie jej
nieobecności. Spędzała całe dnie rozmyślając nad sposobem ich ochrony.
Pod koniec lipca, jak co roku, w Norze odbyło się przyjęcie
urodzinowe Harry'ego. Zasięgła podczas niego rady Dumbledore'a, upierając się w
rozmowie że najlepszym wyjściem byłoby rzucenie na nich Obliviate. Dyrektor po długiej dyskusji z Hermioną zgodził się, pod
warunkiem, że dziewczyna nie będzie szukać ich po zbliżającej się wielkimi
krokami wojnie. Z bólem serca przystała na to, wiedząc że tak będzie najlepiej.
Pierwsze dwa tygodnie sierpnia minęły jak z bicza strzelił,
a krótka chwila pozornego szczęścia prysła jak bańka mydlana. Zamknięta w swoim
pokoju i pośpiesznie pakując ostatnie drobiazgi, gwałtownie uświadomiła sobie,
że najpewniej więcej ich nie zobaczy.
Zerknęła na zegar
wiszący na ścianie naprzeciwko łóżka, po cichu zeszła na dół, do salonu w którym
jej rodzice pili herbatę. Właśnie wtedy, kiedy za oknem falowało parne letnie
powietrze, a przez pootwierane szeroko okna wpadały leniwie brzęczące osy,
drżącym ale skupionym głosem wypowiedziała zaklęcie. Z rozdzierającym ją od
środka bólem przez chwilę przyglądała się jak z zapełnionych zdjęciami półek
znika ona sama. Okręciła się na pięcie, złapała za uchwyt kufra i wyszła nie
oglądając się za siebie.
Doszła do placu, na
którym miał czekać Snape, osobiście poproszony przez dyrektora do pomocy w
teleportacji do Nory. Czekał już na nią, jak zwykle milczący, z ponurym wyrazem
twarzy. Bez słowa złapała go za ramię i z cichym pyknięciem zniknęli.
Pulchna pani Weasley czekała
na nią już od samego rana, niespokojnie krzątając się po domu. Cała jej
rodzina, a także Harry wiedzieli co postanowiła ich przyjaciółka i jak okropnie
musi się z tym czuć. Ledwo zdążyli pojawić się przed Norą, a pani Weasley już
chwyciła Hermionę w objęcia, mocno tuląc ją do siebie, a zaraz potem wyściskała
ją Ginny. Nim się spostrzegły Snape teleportował się z powrotem, bez choćby
słowa pożegnania.
Ostatnie dwa tygodnie
wakacji minęły w ślimaczym tempie, przenosiła się z miejsca na miejsce nie
wiedząc co ze sobą zrobić. Nawet biorąc do ręki książki na siódmy rok, które
kupiła widziała jedynie zlepki liter. Mimo usilnych starań nie potrafiła się na
niczym skupić. W przeddzień wyjazdu do Hogwartu, odbyło się zebranie Zakonu, na
którym trójka przyjaciół i Ginny zostali do niego oficjalnie przyjęci. Otrzymali
także pewne zadania, Harry i Ron mieli dodatkowe zajęcia z OPCM, Ginny miała
odbywać praktyki na mago-medycynę, a po długim przekonywaniu dyrektora Hermiona
zgodziła się uczyć na Mistrzynię Eliksirów.
Już jutro, miał
nadejść pierwszy dzień kolejnego roku, podczas którego wszystko miało się
diametralnie zmienić.
Jak na twój pierwsze opowiadanie to nieźle. Dobry początek, mam nadzieje, że reszta też będzie niezła. Pamiętaj aby opis miejsc były rozbudowane bo w tedy łatwiej sobie wyobrazić oraz aby dialogi były rozbudowane. ;) Prince Black.
OdpowiedzUsuńNa razie nie źle. Czekam na dalszą część.
OdpowiedzUsuńPo jednym rozdziale nie jestem w stanie wiele powiedzieć, jednak zamierzam czytać dalej :] Jak na razie jest całkiem dobrze. Powodzenia i weny!
OdpowiedzUsuńEnid44
_______________________________________
hgsspolaczeniszpiegostwem.blogspot.com
DZIEKI xD
OdpowiedzUsuńMiona Mistrzynią Eliksirów... będzie się działo :D
OdpowiedzUsuńPoza tym prolog jest całkiem fajny i mam nadzieję, że rozdziały będą tak samo dobre :)
Weny, czasu i czego tam jeszcze Ci potrzeba
bullek
Wpadłam na twojego bloga przez czysty przypadek (chyba O.o). Widzę, że jesteś początkująca (ja zresztą też, jednak ja już wcześniej prowadziłam bloga z mini-opowiadaniami, zanim kilka tygodni wzięłam się za tasiemca), więc skomentuję każdy rozdział i od dziś masz stałą czytelniczkę w postaci mnie *fanfary*.
OdpowiedzUsuńKtoś mógłby ci zarzucić nieoryginalność, ponieważ wykorzystałaś scenę z usuwaniem pamięci rodzicom Hermiony. Jednak nie ja, a wiesz dlaczego? Bo to scena z filmu, nie z książki! Zawsze nie mogłam do końca dojść do tego, dlaczego to zrobiła... znaczy, wiedziałam dlaczego, tylko... no. A ty to opisałaś. I to było piękne.
Zaczyna się dobrze, choć myślę, że do Snape'owego charakteru bardziej pasowałoby dokuczanie i denerwowanie Grangerówny niż grobowe milczenie.
zapowiada się ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńokej, biorę się za czytanie rozdziałów ;***