Strony

poniedziałek, 22 lutego 2016

Rozdział 31

Witajcie Kochani,
tak wiem dawno mnie nie było. Ale szkoła itp. całkowicie mną zawładnęły.
Nawiązałam współpracę Lamia. Bardzo dziękuje Ci za zbetowanie tego rozdziału. Nie będę więcej gadać. Zapraszam do  czytania i oczywiście komentowania.
Pozdrawiam Tora

    Nadszedł dzień wyjazdu. Hermiona tak samo jak i chłopcy bała się tego, co ich czeka. Wiedziała, że dadzą radę tylko wtedy, gdy będą trzymać się razem.
Dyrektor wraz z Minerwą i Severusem odprowadzili całą trójkę na skraj Zakazanego Lasu, skąd Hermiona, Harry i Draco mieli się teleportować.  Podczas drogi nikt się nie odezwał. Nikt nie wiedział, co ma powiedzieć.
Dzień zapowiadał się na słoneczny i ciepły, mimo wiatru, który wiał w kierunku zachodnim. Poranek był rześki i nie chciało im się opuszczać zamku, ale ktoś musiał wykonać to zadanie. Tak naprawdę nie wiedzieli, co ich czeka, i gdzie ich to wszystko zaprowadzi. Wiedzieli tylko tyle, że muszą zrobić wszystko, by wrócić z powrotem cali i zdrowi.
— Trzymajcie świstoklik. On przeniesie was w miejsce, w którym ja skończyłem poszukiwania. — Niezręczną ciszę przerwał, jak zwykle uśmiechnięty Albus, choć tym razem jego uśmiech trochę przysłaniała widoczna na twarzy niepewność, czy aby dobrze zrobił, powierzając im to zadanie. — Powodzenia, kochani — powiedział na pożegnanie.
Zniknęli, a na twarzy Severusa zaczął malować się niepokój.
— Wracajmy do zamku — zakomunikował dyrektor.
— Severus, może byś poczekał na nas? — zapytała Minerwa, gdy zobaczyła, że ten przyśpieszył kroku.
— Nie mam takiego zamiaru. Muszę przygotować się na kolejne zajęcia z twoimi podopiecznymi — powiedział swoim standardowym, pełnym pogardy głosem.
— Jak myślisz, co go ostatnio ugryzło? — Minerwa zwróciła się do Albusa.  — Cokolwiek się mówi, trzeba uważać, żeby tylko nie urazić jaśnie księcia.
— Dwa dni temu zdobył się na to, by Hermiona pokazała mu swoje wspomnienia, i teraz chyba wolałby, żeby ona tu była w razie jakiejkolwiek potrzeby rozmowy. Teraz jednak będzie musiał czekać na nią może rok, może dłużej, albo w ogóle się  jej nie doczeka.
— Nawet tak nie mów! Oni muszą wrócić, rozumiesz! — uniosła się.

Severus doszedł do zamku znacznie szybciej niż jego koledzy. Chciał się jeszcze trochę uspokoić przed rozpoczęciem zajęć.  Czuł niepewność, czy Hermiona wróci. Jak miał sobie przypomnieć chwile z nią związane, skoro nie mogą porozmawiać, ani się widywać. Jak długo będzie musiał na nią czekać?
Severus jeszcze chwilę siedział w fotelu. Zastanawiał się nad tym, co przyniosą mu najbliższe dni. Ostatnio jego myśli wciąż krążyły wokół Hermiony. Nie wiedział, jak tak naprawdę ma rozumieć to, co zobaczył w jej umyśle. Czy to prawda? Czy może to tylko jakaś sztuczka? Miał nadzieję, że kiedyś to wszystko się ułoży, ale teraz wiedział jedno, że jeśli faktycznie coś ich łączyło, to może i lepiej, że tego nie pamięta, bo może Hermiona znajdzie sobie kogoś odpowiedniego, bez czarnej przeszłości i z pewną przyszłością. Czuł jednak niepewność i lęk przed tym, co może ją spotkać i czy wróci szczęśliwie. Zawsze był pesymistą i życie widział tylko w czarnych barwach, ale teraz starał się zniszczyć te myśli.

Pierwszą lekcję tego dnia Severus miał z Gryffindorem i Slytherinem. Po standardowym „wejść”, kiedy uczniowie zajęli swoje miejsca, zauważył pustą ławkę. Poczuł się dziwnie, wiedząc kto zawsze w niej siedział.
— Dziś na zajęciach przygotujecie eliksir gotowości. Czy ktoś z was jest w stanie powiedzieć mi, co to za eliksir? — zapytał Severus, jednak nikt nie podniósł ręki by odpowiedzieć na zadane pytanie. — Poważnie? — zapytał sam siebie. — Czy w tej klasie tylko Granger przejawiała jakiekolwiek oznaki tego, że posiada mózg? — Zaczął iść przez klasę, jakby to miało ich w jakiś sposób zmotywować do myślenia.— Nikt? — zapytał z ironią w głosie. — To może…? — Zaczął rozglądać się po klasie, a uczniowie błagali w duchu Merlina, by nie padło  właśnie na nich. — Może… Pan Weasley nam odpowie na to pytanie?
Ron wstał momentalnie, spuszczając głowę 
— Nie znam odpowiedzi na to pytanie, profesorze.
— Siadaj i nie przeszkadzaj — rzucił Severus mimochodem, rozglądając się dalej po sali. Jego wzrok padł na chłopaka w barwach Gryffindoru. — Oj będzie ciekawie — pomyślał. Chłopak wyglądał jakby coś ukrywał, i Severus wyczuwał, że ten ma jakąś tajemnicę, albo po prostu nic nie wie. — Może Pan Owen zechce odpowiedzieć mi na to pytanie? — zapytał jadowicie.
— Eliksir gotowości jest to eliksir, który dodaje osobie, która go wypije dodatkowej wytrzymałości — odparł chłopak.
— Dobrze, panie Owen, a teraz podam wam skład. — Machnął różdżką i na tablicy pojawił się przepis. — Macie czas do końca zajęć. Do roboty! — wrzasnął i momentalnie wszyscy zabrali się do pracy.
Severus patrzył, jak pracują nad eliksirem, chodził między ławkami, obserwując ich postępy. W pewnym momencie dotknął ławki przy której zawsze siedziała Hermiona i zaczęło mu się kręcić w głowie. Zobaczył ciemność, a w niej prześwity białego światła. Przez moment czuł się tak, jakby przeniósł się w czasie.

Był wieczór, w holu było pusto. Zza rogu widział ucznia, który zbliżał się w jego stronę. Nagle zobaczył Hermionę z dużą ilością książek. — Pewnie wyszła z biblioteki — pomyślał. Obserwował ją dalej… Widział, jak  Weasley rzuca na nią zaklęcie i zanosi ją w stronę sali do transmutacji. Przez chwilę nic się nie działo, aż do momentu, kiedy Hermiona otworzyła oczy:

W końcu się obudziłaś? — spytał Ron niskim, burkliwym głosem, który tak samo jak oczy, wcale do niego nie pasował.
Co się dzieje, Ron? — odpowiedziała pytaniem,  przyglądając mu się niepewnie. Zmiany, które w nim zaszły, ani trochę jej się nie podobały.
Co się dzieje? — zakpił, powtarzając jej słowa.
Możesz mi to wyjaśnić? — poprosiła, nie chcąc go zdenerwować. Wtedy podszedł bliżej i wyciągnął z kieszeni  dwie opaski na nadgarstki. Nachylił się i zacisnął je na przegubach jej rąk.
Na pewno chcesz wiedzieć? — wyszeptał.
Tak — przyznała, głośno wciągając powietrze.
A więc słuchaj. Jesteś moja...
Nie — przerwała mu.
Nie przerywaj mi, jak do ciebie mówię! — warknął,  podnosząc głos. — Kocham cię — dodał już dużo łagodniej, ale nadal mając ten zimny, obcy wzrok. — Należysz do mnie od chwili, kiedy zdałem sobie sprawę, co czuję.
Ale ja ciebie nie kocham — wykrztusiła, kręcąc głową. — Zrozum to w końcu. I wypuść mnie.
Ciągle powtarzasz nie i nie, do upadłego. Nie wypuszczę cię stąd, dopóki nie przyznasz, że jesteś moja.
Nigdy nie będę — wycedziła przez zęby.
To się jeszcze okaże — zaśmiał się, wykrzywiając usta w grymas, przypominający uśmiech.
Wypuść mnie — powiedziała jeszcze raz.
Nie — odparł całkiem spokojnie. Podszedł jeszcze bliżej i powolnymi, opanowanymi ruchami zaczął odpinać jej szatę szkolną. Próbowała się wyrywać, ale nie miała dość siły. Rozciął rękawy szaty i białej bluzki, zostawiając Hermionę w samym koronkowym staniku. Dłonie Rona zsunęły się niżej, by podciągnąć spódnicę. Jego dotyk na gołej skórze palił, zostawiając po sobie jedynie zgliszcza. Nachylił się, całując ją, a dłońmi wciąż błądził po jej ciele.
 — Jesteś moja — wyszeptał wprost do jej ucha.
 — Nie! — krzyknęła ze łzami w oczach.
 — A może się przekonamy?
 — Nigdy nie będę twoja! - wysyczała, znajdując resztki siły, by mu się przeciwstawić.
Uderzył ją w twarz.
Nie! — krzyknęła, a z jej oczu płynęły coraz większe łzy. Próbowała się oswobodzić, ale więzy były zbyt mocne.
Tak! Teraz jesteś już moja! — krzycząc te słowa wbił się w nią brutalnie, aż krzyknęła z bólu. Ciągle powtarzał:
Jesteś moja.
Wchodził w nią coraz mocniej i mocniej, bez żadnego zahamowania. Po dziesięciu minutach, które były dla Hermiony wiecznością, nachylił się  i spojrzał jej w załzawione oczy.
Skoro nie chcesz być moja — powiedział z ironią — to zapamiętaj, że do końca życia będziesz tego żałować. Ale to nie moja sprawa.
Zdjął krępujące ją zapięcia i wyszedł z sali przez nikogo niezauważony.

Severus jeszcze przez chwilę dochodził do siebie. Nie rozumiał za bardzo tego, co się stało, ale  wiedział, że będzie musiał spytać Albusa, co to wszystko znaczy. Nim uczniowie zdążyli coś zauważyć, znowu zaczął krążyć po sali. Kiedy zabrzmiał dzwonek, powiedział „wyjść”, i sala momentalnie zrobiła się pusta. Machnięciem różdżki pozbył się kociołków i poszedł do Albusa, by ten wyjaśnił mu, co tu się dzieje.
~*~
Po tym, jak Hermiona, Harry i Draco przenieśli się z Hogwartu do lasu, od razu zaczęli rzucać zaklęcia ochronne wokół namiotu.
— Jak myślicie, gdzie szukać prawdziwego horkruksa? — zapytał Draco, trzymając w ręku fałszywy naszyjnik.
— Nie mam pojęcia — powiedziała Hermiona, błądząc myślami  daleko od tego, co mieli teraz zrobić.
— Co jest z Hermioną?  — zapytał zaniepokojony Harry, gdy dziewczyna opuściła namiot.
— Kilka dni temu, Severus poprosił ją o pokazanie wspomnień i powiedział coś, co dało jej nadzieję, że jego wspomnienia wrócą. A teraz Hermiona jest z dala od szkoły i nie wie, jak to się na nim odbije, i czy znajdzie jakiś sposób, by sobie przypomnieć — wyjaśnił Draco.
— Jest rozbita. Dziś damy sobie spokój. Zostaniemy tu, a od jutra zaczniemy szukać — powiedział Harry, po czym wstał i wyszedł namiotu za przyjaciółką.
— Miona, wszystko gra?— Za to pytanie miał ochotę walnąć sobie w łeb.
— Tak — odpowiedziała bez przekonania.
— Jeśli chcesz, to mogę z tobą po prostu tak posiedzieć? — Usiadł obok pod drzewem, rzucając zaklęcie ogrzewające.
— Dziękuję, Harry —  mówiąc to, włożyła jedną rękę pod  ramię przyjaciela i oparła o niego głowę.
— Zobaczysz, wszystko się ułoży — powiedział z pełnym przekonaniem.
Nie zdawali sobie sprawy z tego, jak długo tak siedzą, aż do momentu, kiedy Draco po nich nie wyszedł.
— Długo będziecie jeszcze tak siedzieć? Czuję się samotny — stwierdził żartobliwie.
— Już idziemy — powiedziała dziewczyna, wstając, a zaraz za nią wstał Harry.
— Nie płacz Draco, nie zostawimy cię samego na pastwę losu — zawołał wybraniec, wchodząc do namiotu.
— Spokojnie, nie będę płakał. No chyba, że chcecie — odparł, uśmiechając się.
— Chyba jedna płacząca osoba wystarczy — powiedziała Gryfonka, a gdy chłopak spojrzał na nią, zauważył, że oczy nadal miała czerwone od płaczu. Podszedł do niej i ją przytulił
— Będzie dobrze. Jak wrócimy to będzie cię już pamiętał, a jeśli nie, to ja mu udostępnię swoje myśli i będzie musiał uwierzyć. Gdyby jednak nie chciał po dobroci, to zawsze można go zmusić. — Puścił jej oczko
— Naprawdę zabawne, Draco — zaczęła kręcić głową z niedowierzaniem. Cieszyła się, że ich ma, bo dawali jej poczucie bezpieczeństwa i wiarę w to, że wszystko się ułoży.

~*~
Severus tak szybko jak tylko mógł, pokonał drogę do gabinetu dyrektora. Dla pozorów zapukał, by następnie wejść z impetem do gabinetu.
— Witaj, Severusie. Co cię do mnie sprowadza? — zapytał Dumbledore, gdy tylko Mistrz Eliksirów zamknął za sobą drzwi.
— Podczas lekcji z Gryfonami doznałem dziwnego uczucia,  jakbym penetrował umysł… — powiedział Severus niezrozumiale.
— Możesz jeszcze raz  powtórzyć, Severusie?
— Mówię. Że. Miałem. Wrażenie. Jakbym. Penetrował. Czyjś. Umysł — wycedził Severus przez zaciśnięte zęby.
— Nadal nie rozumiem. Jakbyś penetrował czyjś umysł? Czyj, Severusie?
— Chyba Granger — odparł niepewnie.
— Co takiego zobaczyłeś, że twierdzisz, iż to jej umysł penetrowałeś?
— Tego nie da się opisać. Widziałem Weasleya… ale to nie może być prawda. Albusie, ta ciemięga nie zrobiła jej krzywdy? Albusie!
— Co widziałeś w tym wspomnieniu? — dociekał, mimo że i tak wiedział już, co zobaczył jego przyjaciel.
— Rzucił na nią jakieś zaklęcie. Był z nią w sali Minerwy. Potem powtarzał, że ona jest jego. Hermiona krzyczała, a on nie zwracał na to uwagi. Później ją zostawił samą i wyszedł. Albusie, powiedz, że to zdarzenie nie miało miejsca!
— Przykro mi Severusie. W jakich okolicznościach to zobaczyłeś?
— Dotknąłem jej ławki dosłownie na chwilę, i zrobiło się ciemno, a potem pojawiło się światło i zobaczyłem to wszystko.
— Może to właśnie jest to? — zapytał bardziej samego siebie, niż Severusa.
— Co masz na myśli? — Severus nie wiedział, o co chodzi starszemu czarodziejowi.
— Może dzięki miejscom, w których była Hermiona, lub przedmiotom z nią związanym, będziesz mógł dowiedzieć się, co was łączyło. Może w ten sposób, Severusie, znajdziesz odpowiedzi na pytania — powiedział z nutką szczęścia Albus.
— To co? Mam teraz dotykać wszystkiego, co jest z nią związane, i wtedy zobaczę dalszy fragment tego wspomnienia, lub zupełnie coś innego? To niedorzeczne, Albusie.
— Ale uważam, że warto spróbować. Nie uważasz?
— Może masz rację, zobaczymy. 
W tym momencie do gabinetu dyrektora weszli: Moody, Nimfadora i Remus.
 — Co oni tu robią? — zapytał Severus, patrząc na trójkę czarodziejów.
 — Uczniowie zauważą, że Hermiony, Harry’ego i Draco nie będzie, więc oni się w nich wcielą — powiedział Albus.
— Żartujesz, prawda? — zapytał Mistrz Eliksirów.
— Nie, Severusie. To konieczne, żeby śmierciożercy się o niczym nie dowiedzieli. Jeśli się dowiedzą, zaczną na nich polować.
Severus stał jak wryty, zastanawiając się, co w ogóle zrobił. Wysłał trójkę dzieciaków na poszukiwanie horkruksów, które jeden Merlin wie gdzie są.
— Severusie, muszę cię poprosić żebyś zrobił tyle eliksiru wieloskokowego, ile jesteś w stanie. Nie chcemy, by w czasie lekcji zamienili się z powrotem w siebie, prawda? — powiedział Albus, ale Severus bez słowa zniknął już w płomieniach.

~*~
Wiedział, że się coś dzieje. Czuł to w kościach. Będzie musiał się dowiedzieć, co spowodowało takie zmieszanie na twarzy Snape’a? Po co poszedł do Dumbledore? Czas zacząć gromadzić informacje. Czas działać. W inny sposób się nie dowie. Będzie musiał  obserwować Snape'a, i nie tylko jego. Została jeszcze ta cholerna szlama, przeklęty Wybraniec i zdrajca. Zbyt długo nic nie robił. Zbyt długo trzymał się zdrajcy krwi. Niczego konkretnego się nie dowiedział. Czas zmienić taktykę, inaczej to on będzie cierpiał, jeśli ta misja się nie powiedzie.
Zniknął za portretem.