Z okazji Dnia Wagarowicza (mnie już on nie dotyczy ;_; szkoda.) i Pierwszego dnia Wiosny, składam kolejny rozdział w Wasze ręce.
Życzę miłego czytania. Mam nadzieją że rozdział Wam się spodoba.
Tora no Hana
— Panie Weasley — zaczął dyrektor mierząc
go ostrym spojrzeniem, na co Ron wzdrygnął się nie odzywając się jednak ani
słowem — To pana różdżka? — spytał podnosząc ją do góry by mógł ją dokładniej
zobaczyć.
— Tak — mruknął pod nosem.
— Może nam pan powiedzieć co to za zaklęć
wczoraj użyłeś? — nie odpowiedział — A może co pan nią robił? — tu również
odpowiedziała mu jedynie cisza.
— Chce pan nam coś powiedzieć, panie
Weasley? — spytała swojego podopiecznego szczególnie kierując nacisk na pierwsze
słowa. Jednak i to pytanie zbył milczeniem.
— Niech pan usiądzie — wskazał mu miejsce
przed biurkiem — Severusie? — nauczyciel podszedł do niego wściekły do granic
możliwości wcześniej dając znak Minerwie by usiadła przy Hermionie — Sprawdź
panu Weasley'owi pamięć — przykazał. Odwrócił się żeby upewnić się, czy
McGonagall jest już przy niej. A potem skierował pełne furii spojrzenie na
chłopaka.
— Co mam z tobą zrobić, hm? — warknął do
niego.
— Severusie! — ostrzegł go dyrektor,
przywołując go do porządku.
— I tak nic nie powie co jej zrobił, wejdź
w jego poprany mózg i sprawdź, bo inaczej nikt się niczego nie dowie! — wtrącił
wściekły Draco.
Severus nie zwrócił najmniejszej uwagi na ton jakim zwrócił się do niego podopieczny, nie zauważył nawet że przeszedł do niego na ty. W tych okolicznościach cierpliwość każdego z nich była na wyczerpaniu, granicznej linii.
Severus nie zwrócił najmniejszej uwagi na ton jakim zwrócił się do niego podopieczny, nie zauważył nawet że przeszedł do niego na ty. W tych okolicznościach cierpliwość każdego z nich była na wyczerpaniu, granicznej linii.
Wdarł się w słabo chroniony umysł, nie starając się nawet zachować
jakichkolwiek pozorów prywatności, czy delikatności. Przeglądał wspomnienie za wspomnieniem,
szukając tego jednego jedynego momentu. Zatrzymał się przy ich spotkaniu na
błoniach, słyszał każde słowo, które wypowiedzieli, mignięcie, rozmowa
Weasley'a z Potter'em, zapewnienie, że zrobi wszystko, by ta dziewczyna
należała do niego, odradzanie przez Potter'a, groźby z jego strony, że jeśli
zrobi jej krzywdę - sam nie cofnie się przed niczym. Przeczesywał jego myśli
nie zaprzątając sobie głowy, czy wyrządza mu tym krzywdę czy nie. Szybciej,
szybciej. Wspomnienia zlały się w jeden, zamazany ciąg aż w końcu na nie trafił
- widział jak za nią idzie, rzuca zaklęcie, pozbawia ubrań zadając ból
psychiczny i fizyczny niemożliwy do opisania, jak zostawia ją samą niczym
zabawkę, która nikomu się nie spodobała.
Wyszedł z jego umysłu, brzydząc się tym z kim
ma do czynienia.
Na twarzy Rona, który upadł podczas
przeszukiwania pamięci malował się ból pomieszany z szokiem. Miał najszczerszą
ochotę zbić go na miazgę, gdy przez czerwoną mgiełkę furii dobiegł go głos
dyrektora.
— Co zobaczyłeś? — spytał zmartwiony
patrząc na Severusa. To było zbędne, przecież już znał odpowiedź.
— Tego nie da się opisać — warknął niewyraźnie — To był on — powiedział wkładając w to słowo tyle jadu i wzgardy ile był w stanie — Śmierciożercy już więcej okazują szacunku kobietom, które są im bliskie nie ważne w jaki sposób, niż to... Coś — patrząc na rudego z wielkim obrzydzeniem.
— Tego nie da się opisać — warknął niewyraźnie — To był on — powiedział wkładając w to słowo tyle jadu i wzgardy ile był w stanie — Śmierciożercy już więcej okazują szacunku kobietom, które są im bliskie nie ważne w jaki sposób, niż to... Coś — patrząc na rudego z wielkim obrzydzeniem.
— W takim przypadku pójdzie pan z nami
panie Weasley — odparł dyrektor wstając — Idziemy do Nory, twoja matka musi
wiedzieć czemu zostałeś zawieszony w prawach uczniach.
— Zawieszony? — wykrztusił po raz pierwszy
w ich towarzystwie.
— Za to co zrobiłeś, jako dyrektor mam prawo wyrzucić cię ze szkoły. Jednak wziąłem pod uwagę, że za nie całe osiem miesięcy kończy pan szkołę, więc zostaje pan tylko zawieszony. To i tak akt łaski. Nie mam zamiaru pisać listu, bo to zbyt poważna sprawa. Poważnie się na panu zawiodłem, nigdy bym się tego nie spodziewał — do Rona powoli zaczęło docierać.
— Za to co zrobiłeś, jako dyrektor mam prawo wyrzucić cię ze szkoły. Jednak wziąłem pod uwagę, że za nie całe osiem miesięcy kończy pan szkołę, więc zostaje pan tylko zawieszony. To i tak akt łaski. Nie mam zamiaru pisać listu, bo to zbyt poważna sprawa. Poważnie się na panu zawiodłem, nigdy bym się tego nie spodziewał — do Rona powoli zaczęło docierać.
Jak się pokaże rodzicom na oczy?
Rodzeństwo go znienawidzi.
Ba, cała rodzina.
Dla nich zarówno Harry jak i Hermiona byli
dla nich jak dwójka kolejnych dzieci. Tak samo jak dla jego rodzeństwa, byli
dla nich jak członkowie rodziny.
Zdradził rodzinę.
Ale w tej chwili było już za późno na zmiany. Musi stanąć twarzą w twarz
z tym co zrobił.
Po kolei wchodzili do kominka najpierw wszedł Dumbledore, za nim Harry z Draco, którzy od dwóch dni nie odstępowali się na krok, a tym samym i Hermiony. Za nimi weszli Weasley i McGonagall, a na samym końcu Snape z roztrzęsioną Hermioną. Tak jak obiecał. Nie zostawił jej samej.
Po kolei wchodzili do kominka najpierw wszedł Dumbledore, za nim Harry z Draco, którzy od dwóch dni nie odstępowali się na krok, a tym samym i Hermiony. Za nimi weszli Weasley i McGonagall, a na samym końcu Snape z roztrzęsioną Hermioną. Tak jak obiecał. Nie zostawił jej samej.
***
Było po dwudziestej pierwszej, gdy z
kominka wyszedł dyrektor witając część rodziny Weasleyów siedzącą w salonie.
— Wybaczcie moi drodzy, że bez zapowiedzi,
ale sprawa jest bardzo poważna
— Co się dzieje Albusie? — spytała zaskoczona pani Weasley przyglądając się kolejnym gościom. Bliźniacy wyczuwając, że to nie pora na żarty i docinki stali w milczeniu, a Ginny stała obok ojca.
— Co się dzieje Albusie? — spytała zaskoczona pani Weasley przyglądając się kolejnym gościom. Bliźniacy wyczuwając, że to nie pora na żarty i docinki stali w milczeniu, a Ginny stała obok ojca.
— Jak już powiedziałem sprawa jest poważna
i lepiej tego nie przedłużać - odchrząknął i tonem oficjalnym, nie znoszącym
sprzeciwu zaczął — Ja, Albus Persival Wulfryk Brian Dumbledore, dyrektor Szkoły
Magii i Czarodziejstwa w Hogwarciu, nadanym mi prawem, w dniu dzisiejszym do
odwołania zawieszam w prawach ucznia Ronalda Biliusa Weasley'a, Czyn którego
się dopuścił nakazuje mi natychmiastowo skreślić go z listy uczniów, jednak
wziąłem pod uwagę iż to jego ostatni rok.
— Co to ma znaczyć Albusie? Zawieszony?! —
spytał pan Weasley przyglądając się z niedowierzaniem we wszystkich zebranych —
Do odwołania?
— Molly, Arturze, musicie mi wybaczyć, ale
w zaistniałej sytuacji nie mogę inaczej postąpić — powiedział spokojnie, pojednawczym tonem.
— W jakiej sytuacji? — dopytywała pani
Weasley.
— Nie będę opowiadał szczegół.
— Jak to nie będziesz? — oburzył się pan
Weasley.
— Nie będę, ze względu na to w jaki sposób
wasz syn potraktował drugiego człowieka.
— Kogo niby źle potraktował? — spytał
zaciekawiony Fred.
— Może tą skoczną fretkę — zażartował
George.
— Nie moi drodzy — wtrącił Dumbledore —
Pannę Granger.
Wszyscy umilkli wpatrując się w Rona.
Wszyscy umilkli wpatrując się w Rona.
— Ty kretynie, co jej zrobiłeś? — warknęła
zezłoszczona Ginny.
— Co jej zrobił? — spytała, wcale nie
zwracając uwagi na córkę — Są przyjaciółmi, to niemożliwe — zaprzeczyła
podpierając się pod boki.
— Przyjaciółmi — prychnął Draco — Wolne
żarty.
— Milcz freto — powiedzieli równocześnie
bliźniacy.
— Czy przyjaciel jest w stanie zgwałcić przyjaciółkę, która próbowała się przeciwstawić? — odwarknął Draco.
— Czy przyjaciel jest w stanie zgwałcić przyjaciółkę, która próbowała się przeciwstawić? — odwarknął Draco.
— Słucham? — pan Weasley wyglądał na poważnie
wytrąconego z równowagi — To poważne oskarżenia, jakie masz dowody? — dodał
oburzony oskarżeniami wobec syna.
Nagle wszystkie osoby
zasłaniające Hermionę i Snape'a odsunęły się na bok. Dziewczyna wyglądała już
stanowczo lepiej niż w chwili gdy ją znaleźli. Wciąż była słaba, a w oczach
tlił się świeży ból. Złapała nauczyciela mocniej za ramię żeby nie upaść.
— Czy to wystarczy? — spytał Harry grobowym
głosem, w którym wyczuwało się zimną, ledwo tłumioną wściekłość.
Wszyscy zwrócili się w jego stronę.
— Skąd wiecie, że to Ron jest temu winien?
— powiedział po chwili milczenia Artur.
— Z prostego powodu, Albus kazał sprawdzić
mi jego wspomnienia po tym jak w przebadanych różdżkach to właśnie ta należąca
do twojego syna została użyta w takim, a nie innym przypadku — odpowiedział
Snape podtrzymując pobladłą Hermionę.
— Czy Ron nie ukończy szkoły? — spytała po
chwili milczenia Molly.
— Przykro mi, ale nie ukończy jej dopóki
nie uznam z Severusem oraz Minerwą, że Hermiona będzie w stanie przebywać w
obecności Rona bez obawy, że ten znów wyrządzi jej krzywdę.
— Dlaczego akurat on? — mruknął
nieprzekonany Artur.
— Z nim, ponieważ od początku roku
szkolnego zajmuje się panną Grnager, od momentu gdy zabrał ją z pod domu
rodziców i teleportował tutaj.
— Harry, jak możesz trzymać z fretką? —
wtrącił nagle Fred przyglądając się temu wszystkiemu z niedowierzaniem.
— Bo nikt inny, tylko on pomaga Hermionie, co noc podając jej eliksiry pozwalające spać jej spokojnie. Ja zrozumiałem to, gdy wszystko mi wyjaśniła, o koszmarach, że jest gorzej gdy ktoś ją zdenerwuje. Wtedy nawet profesor Snape nie jest w stanie pomóc — odpowiedział zdenerwowany — A Ron! — spojrzał na swojego niegdysiejszego przyjaciela — Nie potrafił zrozumieć przez co przechodzi i co przeżywa, a tym bardziej tego co czuje do niego samego — prychnął poirytowany — Obiecałem, że jeśli skrzywdzi Hermionę to pożałujesz — powiedział zerkając na Snape'a, który ciągle patrzył na młodego Weaschley'a jakby chciał zabić go samym spojrzeniem
— Czy to wszystko jest prawdą Ron? — spytała jego matka.
— Bo nikt inny, tylko on pomaga Hermionie, co noc podając jej eliksiry pozwalające spać jej spokojnie. Ja zrozumiałem to, gdy wszystko mi wyjaśniła, o koszmarach, że jest gorzej gdy ktoś ją zdenerwuje. Wtedy nawet profesor Snape nie jest w stanie pomóc — odpowiedział zdenerwowany — A Ron! — spojrzał na swojego niegdysiejszego przyjaciela — Nie potrafił zrozumieć przez co przechodzi i co przeżywa, a tym bardziej tego co czuje do niego samego — prychnął poirytowany — Obiecałem, że jeśli skrzywdzi Hermionę to pożałujesz — powiedział zerkając na Snape'a, który ciągle patrzył na młodego Weaschley'a jakby chciał zabić go samym spojrzeniem
— Czy to wszystko jest prawdą Ron? — spytała jego matka.
— Tak — odparł po prostu nie patrząc na
nią.
— Jutro przeniesiemy pana rzeczy przez sieć
fiuu — odparł dyrektor nakazując powrót gestem ręki. Pierwsi przeszła Minerwa,
a za nią Harry z Draco.
Ron wyciągnął dłoń w stronę
Hermiony, ale przestraszona krzyknęła i wskoczyła w zielony płomień.
— Powinieneś się cieszyć, że nie połamałem
ci kości za to co jej zrobiłeś - powiedział Snape.
— Niby kim jesteś, że mnie straszysz? —
odwarknął Ron.
— Twoim koszmarem — zakpił.
***
Weszła do swojego pokoju
zamykając go, by nikt nie mógł wejść. Była na siebie zła. Wściekła, za to że
nie potrafiła zapanować nad własnymi uczuciami. Zaczęła rzucać wszystkim co
tylko wpadło jej w dłonie.
Nie wiedziała ile to trwało, raz
za razem rzucała jakimś drobiazgiem, a kiedy nie przynosiło to zamierzonych
skutków usiadła w rogu pokoju zwijając się w kłębek, przyciągając nogi jak
najbliżej siebie. Ciszę, która nastała w krótkiej chwili przerwało donośne
pukanie.
— Granger, otwieraj te cholerne drzwi! —
krzyknął zdenerwowany Snape, chcąc upewnić się że nie wyrządza sobie żadnej
krzywdy. Jednak dziewczyna go całkowicie zignorowała — Otwieraj! — warknął.
Stracił cierpliwość, wycelował różdżką w drzwi mówiąc: — Alohomora. Wy —
wskazał palcem na Draco, Harry'ego i Minerwę — Nie wchodzicie.
Wszedł do pokoju zatrzaskując
za sobą drzwi. Pomieszczenie było całkowicie zdemolowany, wszędzie walały się
roztrzaskane drobiazgi, pierze z pościeli i strzępki zasłon, a sama Hermiona
leżała skulona w kącie pokoju. Podszedł do niej ostrożnie, starając się nie
robić zbyt gwałtownych ruchów. Uniósł lekko jej głowę przy podawaniu eliksiru
uspokajającego. Czekając aż zadziała usiadł obok niej na podłodze. W między
czasie po części naprawił zniszczenia w pokoju, natomiast ona bez słowa wzięła
eliksir słodkiego snu i położyła się w łóżku, czując jak powieki stają się co
raz cięższe.
Głupi, głupi, głupi rudzielec. Grrr... -.-
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nasz kochany Koszmar da mu popalić.
Współczuję Weasley'om, że mają takiego ułoma za syna.
Rozdział super, jak zawsze. Już nie mogę doczekać się następnego.
Życzę Weny, czasu i pozdrawiam
bullek ♥
Też nie lubię Rona dlatego tak z nim postąpiłam :-) i żeby Severus miał się na kim wyżywać :-)
UsuńDziękujeza to że ze mna jesteś :-)
Czyli jednak nie jestem sama :D Prawie wszyscy moi znajomi kochają Rona, bo "to taka słodka, zabawna ciapa". Jak dla mnie on jest po prostu przygłupem -.-
UsuńI nie ma za co, przyjemność po mojej stronie ;*
bullek
boże ale zajebisty blog!
OdpowiedzUsuńsmutne ale zarazem piękne
Dziękuje, mam nadzieje że zostaniesz ze mna do końca. :-)
UsuńJa nienawidzę RONA!!!
OdpowiedzUsuńEh naprawdę nie lubię tego rudzielca...
Rozdział wspaniały :)
Nie mogę doczekać się następnego :)
Pozdrawiam i weny życzę :)
Dzięki mam nadzieję ze bedziecie do samego konca. Powiem tak pisze juz 34 rozdzial w notatkach i konca nie widac bedzie sie dzialo najlepsze przed nami :-)
UsuńWOW *o*
OdpowiedzUsuńKurczę, szkoda, że Severus nie połamał kości Ronowi :/
Severus opiekuje się Hermioną, ach ♥ Super :)
Nie mam dzisiaj weny do pisania komentarzy, wybacz ;)
Pozdrawiam,
always
miałam cichą nadzieję, że Ron nie przeżyje tego dnia, no ale cóż, trudno, dla głupich nie ma ratunku ;//
OdpowiedzUsuństrasznie go nie lubię, nawet nie toleruję, jest po prostu beznadziejny...
idę czytać daleeej C:
Bliźniaków w norze do ale gin? Nie powinna być w szkole? Nie pasuje mi też trochę ich reakcjawłaśnie dowiadują się ogwałcie a pytała się harrego o draco
OdpowiedzUsuńw zamiarze miało być, ze Minerwa powiedziała Gini, żeby przeszła do Nory, żeby ona nie dowiedziała sie z innych źródeł o tym co zrobił Ron. Tylko była bezpośrednio przy tym jak Albus rozmawiał z pozostałymi członkami rodziny. Byli wstrząśnięci że Harry zadaje się z Draco i nie trzyma strony Rona.
Usuń