Strony

środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 2

No, to składam w Wasze ręce kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. Liczę na wasze komentarze, które naprawdę dają potężną motywację do pisania, fakt że jest ktoś komu się to podoba jest świetny. Kolejny rozdział - za tydzień.  Chcę bardzo podziękować Rittoru, gdyby nie ona, nie publikowałabym tej opowieści.
Całusy Tora na Hana. 
Życzę miłego czytania.




-Czemuż to zawdzięczam pańską wizytę panie Malfoy? - spytał mierząc go cały czas ostrym, przenikliwym wzrokiem.

-Hermiona... - znowu powiedział jej imię bez zastanowienia. Może dlatego, że tak bardzo się martwi - To znaczy Granger - szybko się poprawił, przeklinając się w duchu - Jest u profesor McGonagall, nieprzytomna. Poprosiła żebym przyszedł po pana.

Miał nadzieję, że nauczyciel nie zorientował się tego jak ją nazwał, ale z drugiej strony był świadomy faktu, że akurat jemu mało co umyka. Ku jego uldze Snape zniknął w swoim pokoju z torbą wypełnioną eliksirami. W tej chwili uświadomił sobie, że nie powiedział o jakie eliksiry prosiła nauczycielka transmutacji.

Ale to już nie miało znaczenia. Szybko i w milczeniu przeszli przez plątaninę korytarzy i przejść prosto pod drzwi wicedyrektorki.

Co się stało? ta myśl nie dawała spokoju Snape'owi .

***

-Dobry wieczór Severusie, cieszę się przyszedłeś tak szybko - powiedziała nauczycielka ledwo otwierając drzwi - Pan Malfoy przyprowadził niedawno pannę Granger, która ni stąd ni zowąd zemdlała. A Poppy będzie dopiero jutro wieczorem.

-Bynajmniej nie mam z tym nic wspólnego - rzucił chłodnym tonem.

-Tylko ty możesz podawać uczniom eliksiry kiedy nie ma pielęgniarki - zauważyła McGonagall, przyzwyczajona do gburowatości Snape'a.

-Czego ode mnie oczekujesz, skoro nic nie wiem na temat tego co stało się za nim przyszedłem? Skoro mam pomóc, muszę wiedzieć wszystko - warknął podchodząc do nieprzytomnej dziewczyny.

Uważnie wysłuchał słów McGonagall i Malfoya, który jako pierwszy znalazł dziewczynę w takim stanie. Sprawdził puls, podał eliksiry - uspokajający i słodkiego snu. Mimo że spała, spokojnie i miarowo oddychając wolał nie ryzykować kolejnej dawki koszmarów. Przed wyjściem, przyjrzał się całej trójce po kolei.

-Czy ktoś wie, co tak strasznego mogło śnić się jej pierwszej nocy w szkole?

-Nie, profesorze - zaczął Draco przygryzając dolną wargę - Gdy się obudziła ciągle powtarzała nie idź. Cały czas... Dlatego ją tutaj przyprowadziłem. Wolałem jej nie zostawiać samej - dodał po chwili ciszy - Przepraszam, mogę już wrócić do siebie?

-Naturalnie panie Malfoy - odpowiedziała profesorka.

***

Snape wszedł do swoich pokoi z butelką ognistej whisky w dłoni. Machnięciem różdżki rozpalił kominek, znajdujący się tuż przed nim. Usiadł w fotelu obity poprzecieraną w wielu miejscach poczerniałą skórą. Napełnił szklankę po brzegi, wziął pierwszego łyka i odstawił do połowy pełne naczynie. Z cichym westchnieniem wyciągnął nogi przed siebie opierając głowę o zagłówek fotela. Zamknął oczy. W umyśle, jak na filmie, w przyśpieszonym tempie zaczął migać mu cały dzień. W jednej chwili, nie wiedząc czemu przed oczami pojawiła mu się nieprzytomna dziewczyna leżąca na sofie w pokoju McGonagall. Wyglądała na wykończoną, jej twarz skrapiały kropelki potu, pobladła skóra wygląda niezdrowo, a pod oczami rysowały się ciemne cienie.

 Zaczął się zastanawiać, co wywołało i czym był jej koszmar skoro nie była w stanie ustać na nogach, czy wcześniej je miewała, jeśli tak to od kiedy. Na domiar tego wszystkie męczyły go słowa, które ciągle powtarzała po przebudzeniu. Nieustannie myślał do kogo były kierowane i czy mają jakiś głębszy sens. Nie miał bladego pojęcia czemu chce dowiedzieć się wszystkiego o jej koszmarach i obawach. Nie rozumiał tego. Być może dlatego, że sam miał koszmar. A najgorsze były po spotkaniach Śmierciożerców. Od ponad dwudziestu lat nie przesypiał spokojnie nocy, koszmary dręczyły go jak wygłodniałe bestie, rozdrapujące stare rany. Za każdym razem tłumaczył sobie, że to tylko zwykły sen. Nic więcej.

 Położył się do łóżka, z myślą by jak najszybciej porozmawiać z Gryfonką.

5 komentarzy:

  1. Super rozdział :)
    Błędów jako takich nie widzę, fabuła bardzo fajna.
    Cóż więcej mogę powiedzieć...
    Weny życzę ♥
    bullek

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! No i mój błąd! :D Okazało się, ze Minerwa posłała Draco po Severusa, czyli wyszło właściwie na to samo xD
    Draco nazywający Mionę po imieniu. Tak, to będzie początek wielkiej przyjaźni. Podoba mi się to. Mam nadzieję, że ze strony pana Malfoy'a nie przerodzi się to w coś więcej...?
    Severus troszczący się o Hermionę? Cóż, jak dla mnie trochę za wcześnie. Ale i tak mi się podobało. To twój pierwszy blog o tej tematyce, prawda? ;)
    Aha, byłabym zapomniała. Nie bardzo podoba mi się nowa czcionka, o wiele gorzej się czyta :/ Mogłabyś wrócić do poprzedniej? :) Co do błędów to nie zauważyłam wielkich błędów, od czasu do czasu drobne literówki. Jeśli chcesz, poszukaj bety, ale nie jest to konieczne, choć na pewno motywuje do pisania, przynajmniej tak mi się wydaje.
    Podoba mi się, ogólnie rzecz biorąc. Mam nadzieję, że będziesz pisać dalej.
    Pozdrawiam, ściskam mocno i życzę weny!


    OdpowiedzUsuń
  3. Za krótkie!
    Grr... Jeśli masz zamiar dodawać rozdziały co tydzień, a to bardzo długo, to chociaż je wydłuż! Popełniłaś jeden niedopuszczalny błąd:
    "-Bynajmniej nie mam z tym nic wspólnego" - BYNAJMNIEJ to przeczenie, to nie to samo co przynajmniej.
    Więcej nie widzę, ale pewnie jakaś interpunkcja Ci się zahaczyła.
    I mam takie pytanie. Dlaczego Twój blog jest dla osób dorosłych? ;-;

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z tym wyżej.
    Pisz dłuższe rozdziały i załatw sobie betę.
    I to "bynajmniej"...
    Kilka błędów, ale ogółem całkiem, całkiem.
    Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  5. psychiczna_jakas14 lutego 2015 12:11

    ideolo *o*
    ja na długość nie będę narzekać, ze względu na to, że mam przed sobą resztę rozdziałów (y)

    OdpowiedzUsuń